Longin Pastusiak został zarejestrowany przez SB jako współpracownik Wilman
Bezpieka zorientowała się jednak, że młody naukowiec może się stać cennym źródłem. Już wtedy znał francuski, niemiecki, angielski i rosyjski. 28 marca 1960 r. oficer operacyjny zanotował: "Do wysuniętej przeze mnie propozycji udzielania nam informacji o turystach zachodnich, z którymi będzie miał kontakt z racji pracy w Orbisie, ustosunkował się pozytywnie. Pastusiaka Longina należy podjąć na kontakt i zarejestrować w ewidencji operacyjnej jako kontakt służbowy. W przyszłości może stać się wartościową jednostką agenturalną". Czy się stał? Z tego okresu zachowały się trzy przypisane Pastusiakowi (ale przez niego nie podpisane) donosy agenturalne przyjęte przez oficera podpisanego "Grabowski". Noszą daty 20 lipca 1960, 13 sierpnia 1960 i 9 czerwca 1960 i zawierają informacje o spotkanych turystach z Zachodu.
Jeszcze mniej wiadomo o współpracy Pastusiaka z SB w latach 80. Z dokumentów wiadomo tylko, że TW Wilman spotykał się ze swym oficerem prowadzącym o nazwisku Jurzak raz na miesiąc. Miał za zadanie "utrzymywanie kontaktów z dyplomatami państw krajów kapitalistycznych oraz zbieranie informacji o sytuacji społeczno-politycznej w kraju". Zachowało się też odręczne zobowiązanie do zachowania w tajemnicy kontaktów z pracownikiem MSW (z 24 kwietnia 1985 r.).Co na to Pastusiak? - Nie przypominam sobie, żebym podejmował jakiekolwiek zobowiązanie do przekazywania informacji Służbie Bezpieczeństwa. Nigdy na nikogo nie donosiłem i nie przekazywałem żadnych informacji. To jest jakaś wielka mistyfikacja! Nie pamiętam, czy spotykałem się z oficerem o nazwisku Jurzak. Mogłem kogoś spotykać, nie wiedząc, kim jest. Zapewniam, że nigdy nie byłem agentem SB – tłumaczy były marszałek Senatu.
Co znajduje się w teczkach innych osób, które wg mediów pojawiły się na "liście 500"? O tym w najbliższym numerze tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku, 9 lipca