Łukaszenka: Chcą walczyć do ostatniego Ukraińca, Polaka czy najemnika? Ich sprawa
Siergiej Szojgu do Mińska przyjechał na spotkanie ze swoim białoruskim odpowiednikiem. Prezydent Łukaszenka znalazł jednak czas dla rosyjskiego gościa. Porozmawiał z nim o wojnie toczonej w Ukrainie oraz trwających od miesięcy przygotowaniach białoruskiej armii do ewentualnych działań bojowych.
Rosjanie i Białorusini ćwiczą jak jedna armia
– Myślę, że białoruski minister obrony już panu powiedział o sytuacji na Białorusi, o przygotowaniu, zgrywaniu bojowym oddziałów Białorusi i Rosji, które są obecne na Białorusi. I nasi, i wasi oficerowie przygotowują chłopców: i białoruskich, i Rosjan – mówił.
Łukaszenka podkreślał, że wspólne siły obu krajów są w stanie odeprzeć każdą agresję. Podkreślał, że żołnierze z Rosji i Białorusi szkoleni są jak jedna armia, a żołnierze z sąsiedniego kraju czują się w jego ojczyźnie jak w domu.
Prezydent Białorusi zapewnił, że rosyjska wojna z Ukrainą nie zostanie przerwana, ponieważ strona atakowana nie chce rozmów pokojowych. Używał przy tym oczywiście zwrotów typowych dla rosyjskiej propagandy, takich jak „operacja wojskowa”. – Jeśli oni chcą walczyć do ostatniego czy to Ukraińca, czy to Polaka czy najemników, to ich sprawa, to ich prawo – stwierdzał.
Białoruś wesprze Rosję na ukraińskim froncie? Deklaracja Łukaszenki
Od pierwszych dni wojny pojawiają się pytania, czy Alaksander Łukaszenka zdecyduje się wysłać swoje wojsko na ukraiński front, a co za tym idzie, w bezpośredni sposób dołączyć do wojny. Białoruska państwowa agencja Belta cytowała wypowiedź Łukaszenki, który wskazał, dlaczego wojska białoruskie nie „pomogą” Władimirowi Putinowi wygrać wojny w Ukrainie.
– Nasze siły zbrojne, cóż, ile możemy tam użyć: 35-40 tys? One nie rozwiążą problemu w wojnie z Ukrainą – powiedział polityk, który uzurpuje sobie prawo do sprawowania funkcji prezydenta Białorusi. Alaksander Łukaszenka stwierdził, że bezpośredni udział sił zbrojnych Białorusi w Ukrainie tylko „pogorszy sytuację”. – To nie jest rola Białorusi w tym konflikcie – dodał. – My się nie angażujemy, nikogo nie zabijamy, nie wprowadzamy tam siły roboczej. To nie jest konieczne – podsumował.