Pożar w obwodzie biełgorodzkim. Słup dymu około 90 km od granicy
Ukraińska agencja UNIAN informuje, że w rosyjskim obwodzie biełgorodzkim doszło do kolejnego incydentu. Na terenie wsi Jakowlewo wybuchł silny pożar. Na razie nie wiadomo, który obiekt stanął w płomieniach.
Zdarzenie nagłośniły lokalne rosyjskie kanały na Telegramie. Podają różne informacje. Niektórzy, powołując się na okolicznych mieszkańców, pisali, że przed pożarem słychać było dźwięk podobny do wybuchu. Do zdarzenia odniósł się Wiaczesław Gładkow, gubernator obwodu biełgorodzkiego.
„Wieś w rejonie miejskim Jakowlewskiego znalazła się pod ostrzałem Sił Zbrojnych Ukrainy. Według wstępnych informacji wśród ludności cywilnej nie było ofiar. Odłamki pocisku uszkodziły linię energetyczną. Na miejscu są już służby, które usuwają skutki (ostrzału – red)”. – napisał na Telegramie.
Pożar w obwodzie biełgorodzkim. Rosja obwinia ukraińskie wojsko
UNIAN zaznacza, że Jakowlewo nie leży przy samej granicy. Wieś znajduje się w północnej części obwodu biełgorodzkiego, około 90 kilometrów od granicy z Ukrainą. „Jest jednak mało prawdopodobne, aby strona rosyjska podała prawdziwe przyczyny pożaru. Za większość incydentów w regionie obwinia się ostrzał i siły zbrojne” – pisze. Agencja odnotowuje też, że pod koniec listopada miasto Szebiekino w tym obwodzie zostało częściowo pozbawione prądu i wody. Władze rosyjskie tradycyjnie obwiniły o to ukraińskie siły zbrojne.
Pod koniec listopada analitycy z Amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) pisali, że Rosja przygotowuje grunt informacyjny do ataku w obwodzie biełgorodzkim „pod fałszywą flagą”. Operacja może być zorganizowana w celu odzyskania poparcia społecznego dla wojny z Ukrainą.
Biełgorod jest położony tylko ok. 40 km od granicy z Ukrainą. Stanowi on jedną z baz zaopatrzeniowych i wypadowych rosyjskich wojsk, które biorą udział w inwazji na Ukrainę. Lokalni mieszkańcy donosili ostatnio w mediach społecznościowych, że nad regionem działają systemy obrony przeciwlotniczej.