Rosja ma szykować kolejną falę mobilizacji. Może objąć nawet pół miliona osób
Jesienią ubiegłego roku Rosja zmobilizowała 300 tys. poborowych, ale to jeszcze nie koniec. Według ukraińskiego wywiadu wojskowego Kreml ma zarządzić w styczniu mobilizację aż 500 000 osób, „co jest kolejnym widocznym znakiem, że Władimir Putin nie ma zamiaru zakończyć wojny” w Ukrainie.
Druga fala mobilizacji w Rosji?
Zastępca szefa ukraińskiego wywiadu wojskowego Wadym Skibicki powiedział w rozmowie z „The Guardian”, że poborowi będą częścią rosyjskiej ofensywy wiosną i latem tego roku na wschodzie i południu kraju.
Rosja zaprzeczyła, że przygotowuje drugą falę mobilizacji, a Władimir Putin oświadczył w zeszłym miesiącu, że „bezcelowe” jest mówienie o nowych powołaniach, twierdząc, że tylko połowa zmobilizowanych do tej pory żołnierzy została wysłana na Ukrainę. „The Guardian” zwraca jednak uwagę, że wysocy urzędnicy Kremla, w tym sam prezydent Rosji, zaprzeczali też doniesieniom o mobilizacji przed ogłoszeniem jej pierwszego etapu we wrześniu.
„Jeśli tym razem Rosja przegra, Putin upadnie”
Brytyjski dziennik wskazuje, że jeśli szacunki Ukraińców się potwierdzą, to Rosja w ciągu kilku miesięcy prawie podwoi swoje siły w porównaniu do czasu sprzed rozpoczęcia inwazji. Ukraiński wywiad wojskowy poinformował, że obecnie przeciwko Ukrainie rozmieszczono 280 000 rosyjskich żołnierzy. Według Skibickiego skompletowanie formacji wojskowych zajmie Rosji około dwóch miesięcy, a jakikolwiek sukces na polu bitwy będzie zależał od tego, jak dobrze wyposażeni i wyszkoleni będą Rosjanie. Podkreślił, że wiele będzie też zależeć od dalszych dostaw zachodniej amunicji i broni na Ukrainę w celu wyposażenia nowych jednostek rezerwy. „Jeśli tym razem Rosja przegra, Putin upadnie” – powiedział Skibicki, odnosząc się do nadchodzących sześciu do ośmiu miesięcy walk.
Ostrzeżenie Ukrainy przed nową falą mobilizacji pojawiło się w chwili, gdy Putin ogłosił zawieszenie broni na czas prawosławnych świąt Bożego Narodzenia. Strona ukraińska poinformowała jednak, że rosyjska armia i tak dokonywała ataków na cele na Ukrainie. Walki toczyły się w piątek między innymi w obwodzie donieckim.