Ekspert wieszczy upadek Rosji. „Zacięte walki o władzę po odejściu Władimira Putina”
Amerykański politolog Alexander Motyl ocenił na łamach „Foregin Policy”, że porażka Rosji w wojnie w Ukrainie wydaje się coraz bardziej prawdopodobna. Specjalista ds. Ukrainy, Rosji i Związku Radzieckiego z Rutgers University w Newark zdziwił się, że nie ma dyskusji na temat konsekwencji takiego ruchu. Ekspert z USA wieszczy kilka propozycji, co może się stać. Amerykański politolog jako najbardziej prawdopodobną opcję ocenił odejście z urzędu prezydenta Rosji Władimira Putina.
Po takim ruchu ma nastąpić zaciętą walkę o władzę pomiędzy trzema grupami: skrajnie prawicowymi nacjonalistami, którzy chcą kontynuować działania wojenne i zniszczyć istniejącą hierarchię polityczną, autorytarnymi konserwatystami, którzy mają interes w przetrwaniu dotychczasowego systemu oraz odradzającym się ruchem półdemokratycznym, który dąży do zakończenia wojny w Ukrainie i zreformowania Rosji.
Specjalista ds. Rosji: Ludzie mogą wyjść na ulicę
Według Motyla osłabiony takim działaniem rosyjski reżim wraz z wadliwie funkcjonująca gospodarką skłonią ludzi do wyjścia na ulice, „może nawet z bronią”. Według specjalisty oderwać od Rosji mogą się m.in. Tatarstan, Baszkiria, Czeczenia, Dagestan czy Jakucja. Motyl stwierdził, że jeśli Rosja przetrwa to zamieszanie, wówczas stanie się słabym państwem satelickim Chin.
Ekspert z USA wskazał, że w przeszłości wiele imperiów upadło przez wojnę i towarzyszący jej kryzys ekonomiczny. „Rosja Putina cierpi z powodu szeregu wzajemnie wzmacniających się napięć, które doprowadziły do powstania państwa o wiele bardziej kruchego, niż wynikałoby to z jego przechwałek” – ocenił Motyl. Zdaniem politologa rozpad Rosji nie wydaje się wcale taki odległy i wystarczy jeden bodziec, który pchnie Rosję w kierunku upadku.
Politolog z USA o najgorszym scenariuszu po nieudanej wojnie w Ukrainie
Motyl stwierdził, że iskrą, która podpali ląd, może być nieudana wojna z Ukrainą, która obnażyła słabości Putina. Specjalista upadek Rosji doprowadziłby do kilku wojen domowych, bo „nowe państewka walczyłyby ze sobą o granice i aktywa gospodarcze”. Motyl taki scenariusz ocenił jednak jako najgorszy, który należy brać z dużym przymrużeniem oka.