Miał stracić stanowisko za rozmowę Dudy z pranksterami. „Bzdura wyssana z palca”
Para rosyjskich pranksterów rozmawiała w grudniu z Andrzejem Dudą, podszywając się pod prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Do rozmowy doszło w dniu tragedii w Przewodowie i to ona była głównym jej wątkiem. Poza tym pranksterzy dopytywali, co głowa polskiego państwa uważa o tzw. brudnych bombach, o których spekuluje Rosja. Prezydent podzielił się wówczas uwagą o innym, poważnym jego zdaniem zagrożeniu.
Przetasowania w KPRP. Jakub Kumoch zabrał głos
– Bardziej obawiam się jakichś problemów z ukraińskimi elektrowniami atomowymi. Bardziej martwię się katastrofą, która byłaby spowodowana atakiem na elektrownię atomową. To moje zmartwienie – mówił wtedy prezydent.
Kilka tygodni po tej rozmowie pojawiła się informacja o konsekwencjach za brak wystarczających działań mających na celu ustrzeżenie prezydenta przed podobnymi sytuacjami w przyszłości. Z nieoficjalnych ustaleń RMF FM wynika, że to dyrektor Biura Polityki Międzynarodowej Piotr Gillert miał zostać obarczony winą za zaistniałą sytuację. „Miał się już pożegnać ze stanowiskiem” – utrzymuje rozgłośnia.
Gillert wyrzucony za akcję z pranksterami? „Bzdura”
Na tę informacją zareagował szef BPM Jakub Kumoch. „Bzdura wyssana z palca. Zmiana dyrektora Biura Polityki Międzynarodowej planowana (była – red.) od wielu miesięcy, bo Gillert dostał inną propozycję, a uprosiłem go, żeby został do końca roku. Następca wyznaczony – sprawdziłem – 2 listopada. Nikt Piotra nie wyrzucał. To profesjonalny dyplomata i lubiany szef” – podkreślił.
Kumoch zwrócił się też do dziennikarza RMF FM Rocha Kowalskiego, który poinformował o powodach zmian w KPRP. „Ten sam autor zalicza już drugą podobną wpadkę w ciągu trzech tygodni. Tu np. zapowiada spotkanie prezydentów Polski i Ukrainy dwie godziny po jego zakończeniu. Żadnego „newsa” nie próbował u mnie weryfikować. A Piotr rzekomo „wyrzucony” … uczestniczy w tym spotkaniu” – napisał szef BPM i załączył zdjęcie.