Polska Brytania
Oczywiście, nie należy się łudzić, że bracia Kaczyńscy znaleźli w Gordonie Brownie bliskiego sojusznika w UE. Brytyjczycy zawsze kierują się własnym dobrem – zgodnie z zasadą lorda Palmerstona (XIX-wiecznego szefa brytyjskiej dyplomacji) mówiącą, że państwo nie ma stałych sojuszników, ma tylko stałe interesy. Ale już sama zmiana retoryki wobec Kremla powinna budzić nasze nadzieje. Jeszcze dwa lata temu Londyn nie miał nic przeciw przyłączeniu się do rurociągu bałtyckiego. Z jego perspektywy ominięcie Polski nie znaczyło kompletnie nic, a ten rurociąg dawał nadzieję na dostęp do tańszej ropy. Skoro więc teraz Londyn nie waha się sięgnąć po najbardziej radykalne rozwiązania dyplomatyczne wobec Kremla, to znaczy, że już nie uważa Rosji tylko za dostarczyciela tanich paliw. Dostrzegł, że mocarstwowe zapędy Putina i jego kamratów to zagrożenie dla bezpieczeństwa Europy i samych wysp – i ostro przeciw temu zaprotestował. To dla nas ważne, bowiem w ten sposób front antyrosyjski w UE zyskał potężnego sojusznika. Dzięki temu możemy czuć się bezpieczniej.