Kłopoty europosła Nowej Lewicy. Parlament Europejski może wymierzyć mu karę
Z ustaleń brukselskiej korespondentki RMF FM Katarzyny Szymańskiej-Borginon wynika, że europoseł Bogusław Liberadzki został objęty procedurą wewnętrznej kontroli w Parlamencie Europejskim. Chodzi o zarzuty stosowania mobbingu wobec asystentki polityka – podała dziennikarka, powołując się na trzy, niezależne źródła.
Wewnętrzne postępowanie wobec Bogusława Liberadzkiego
Liberacki twierdzi, że „cała sprawa jest nieuzasadniona”. Polityk przekazał w rozmowie z RMF FM, że był „niezadowolony” z pracy asystenki, więc zatrudnił drugą. – Tej pani nie podobało się, że zatrudniłem drugą osobę. Chciała dostać pensję tej drugiej osoby. Była niezadowolona, więc się rozstaliśmy. Ta pani ma pretensje, że nie pracuje do końca kadencji. Miałem prawo zatrudnić ją do połowy kadencji i tak zrobiłem – tłumaczył europoseł Nowej Lewicy. – Być może ta pani czuła, że ma dyskomfort pracy. To sąd rozstrzygnie. To wszystko – dodał.
Źródła RMF FM twierdzą, że chodzi „o zarzuty o nękanie, które doprowadziło do rozwiązania kontraktu”. Radio zaznacza, że sprawa na razie nie jest publiczna, ale sankcje wobec europosła mogą zostać ogłoszone na trwającym posiedzeniu Parlamentu Europejskiego. Ich ogłoszenie jest prerogatywą przewodniczącej PE Roberty Metsoli.
Europoseł może zostać objęty sankcjami
RMF przypomina, że wachlarz kar za łamanie przez eurodeputowanych zasad kodeksu postępowania jest szeroki. Wśród nich są reprymendy, sankcje finansowe, odebranie diety, czy nawet zakaz reprezentowania europarlamentu podczas delegacji zagranicznych. Liberadzki powiedział w rozmowie z radiem, że nic nie wie o ewentualnej karze, ale zapowiedział, że jeśli taka zostanie wymierzona, to odwoła się do unijnego sądu.
Liberadzki zasiada w Parlamencie Europejskim od 2004 roku. W latach 2017-2019 sprawował funkcję wiceprzewodniczącego europarlamentu.