Przeczołgiwanie LiS-a przez PiS
W piątek miało się wyjaśnić, czy koalicja będzie trwać. Od dwóch tygodni PiS żąda od Samoobrony i LPR, żeby wycofały się z pomysłu powołania komisji do zbadania akcji CBA, po której Andrzej Lepper stracił fotel wicepremiera. Czasem kusi (jeśli się zgodzicie, koalicja będzie trwać), innym razem straszy (jeśli nie, to będą wybory). Wczoraj był dzień straszenia.
Przy śniadaniu posłowie LPR i Samoobrony mogli poczytać w "Dzienniku", kto zastąpi ich ministrów w rządzie. Na szefa resortu pracy PiS-owskie źródła wskazały Ryszarda Bugaja. A na ministra rolnictwa - jednego z politycznych wrogów Leppera Wojciecha Mojzesowicza. Ministerstwa stworzone specjalnie dla LPR (gospodarki morskiej) i Samoobrony (budownictwa) miałyby być zlikwidowane. Kandydatura następcy Giertycha jest jeszcze tajemnicą. Z informacji "Gazety" wynika, że miałby to być któryś z profesorów doradzających premierowi - w rządzie mniejszościowym pomógłby w walce o głosy inteligencji w przyspieszonych wyborach.
W "Dzienniku" premier Kaczyński znów pogroził: "Jestem cierpliwy, ale w pewnych warunkach działać się nie da". Później koalicjanci zobaczyli, jak w TVN 24 wicepremier Przemysław Gosiewski ogłasza dymisję sekretarza stanu w UKIE Daniela Pawłowca z LPR za krytykę szefowej MSZ Anny Fotygi i wyników szczytu Unii w Brukseli.
Samoobroną wstrząsnęło, że stanowisko traci Janusz Osuch, szef Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która dała pracę wielu ludziom Samoobrony. To niejedyne zmiany wczorajszego dnia. Stanowisko dyrektora generalnego resortu rolnictwa straciła Ewa Bartosiewicz-Piskorska, żona rzecznika Samoobrony. Wiceprezesa ARiMR Romana Wenerskiego zastąpił kojarzony z Mojzesowiczem Grzegorz Pięta, PiS zaczął też wycinanie ludzi Samoobrony w regionalnych oddziałach agencji. Kompetencji pozbawiono sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa Macieja Jabłońskiego - prawą rękę Leppera. I szefa rolniczej spółki Elewar.
Politycy PiS i rzecznik rządu uspokajali: - To rutynowe dymisje niezwiązane z polityką. Pan Osuch został odwołany za nepotyzm w ARiMR. Musieliśmy też przeciąć podważanie naszej polityki zagranicznej. Koalicjanci w te wyjaśnienia nie wierzą - zauważa gazeta.
PiS oficjalnie do zrywania koalicji się nie przyznaje. Jak mówił wczoraj PAP Marek Kuchciński, w poniedziałek z inicjatywy PiS spotkają się negocjatorzy partii. Ale raczej nieprzypadkowo wieczorem pojawiła się informacja, że do Samoobrony przyszedł list od premiera, w którym Jarosław Kaczyński proponuje, by Andrzej Lepper zrzekł się immunitetu i poddał się śledztwu (list poniżej). Jeden z liderów Samoobrony komentował "GW" na gorąco: "Z godziny na godzinę szanse na zgodę maleją. PiS robi wszystko, żeby odciąć Leppera i najbliższych mu ludzi. Chce mieć z PiS, LPR i Samoobrony jedną wielką partię, która we wszystkim go posłucha. Ale taka powtórka z PRL się nie uda. Sami posłowie PiS zaczynają mieć dość tego, że nie wiedzą, jak długo potrwa ten Sejm".
Czego chce premier? Jego bliski współpracownik powtarza znaną formułę: "Niewykluczone, że jeszcze w tym tygodniu premier podejmie decyzję o zerwaniu koalicji i wymianie koalicyjnych ministrów, skoro wszyscy i tak spodziewają się wyborów. Ale może być i tak, że czekamy do 22 sierpnia, kiedy zbierze się Sejm. Większość list wyborczych jest już ustalona. Są podobne do tych z wyborów w 2005 r., nie wypadną z nich politycy Przymierza Prawicy".
Jeden z b. posłów Samoobrony współpracujących z PiS przy zmiękczaniu posłów Samoobrony przewiduje: "Według nas PiS czeka na posiedzenie Sejmu. I na to, co zrobi Stanisław Łyżwiński. Postawiono mu poważne zarzuty, ale dużo wie, może zechce się ratować. Zapowiedział już publicznie, że ma pochowane różne dokumenty i nie będzie tonął sam" - czytamy w "Gazecie Wyborczej".