Niepokojące doniesienia z Białorusi. Kolumny sprzętu zmierzają w kierunku Litwy
Przypomnijmy: ukraińska armia przeprowadza obecnie ćwiczenia w sąsiedztwie nieczynnej elektrowni atomowej w Czarnobylu.
Ukraińcy nie spodziewają się ataku z Białorusi
Szczególny nacisk został położony na ewentualne odparcie ataku wojsk powietrznodesantowych. Władze Kijowie chcą w ten sposób nie dopuścić do powtórki z początku inwazji, gdy Rosjanie zaatakowali z terytorium Białorusi i zajęli teren elektrowni.
Z drugiej strony, ukraińska armia uspokaja, że dotychczas nie zaobserwowano, by na Białorusi doszło do koncentracji wojsk, zdolnych do zaatakowania Ukrainy. Niepokojące sygnały napływają jednak z Litwy.
Cztery kolumny zmierzają w kierunku granicy z Litwą
Jak poinformował Belarusian Hajun – czyli niezależny od reżimu Łukaszenki projekt dziennikarski, monitorujący wojenną aktywność na terytorium Białorusi – w nocy z poniedziałku na wtorek zaobserwowano cztery kolumny sprzętu białoruskiej armii, które przemieszczały się kierunku granicy z Litwą.
Kolumny, w składzie których naliczono 74 pojazdy, zbliżają się do miejscowości Oszmiana, położonej zaledwie ok. 50 km od Wilna, stolicy Litwy. Władze w Mińsku wydały lakoniczny komunikat w tej sprawie.
„Białoruskie ministerstwo obrony poinformowało, że w ramach inspekcji gotowości bojowej Sił Zbrojnych Białorusi jedna z jednostek wojskowych jednostki zmechanizowanej, wzmocniona jednostkami obrony powietrznej, przemieściła się do wyznaczonego rejonu” – zrelacjonował na Twitterze Belarusian Hajun.
Doradca prezydenta Litwy wspomniał o Grupie Wagnera
Szef MSZ Litwy Gabrielius Landsbergis oświadczył, że na chwilę obecną nie stwierdzono bezpośredniego zagrożenia dla jego kraju.
Jednak zdaniem doradcy prezydenta Litwy ds. bezpieczeństwa narodowego Kestutisa Budrysa istnieje ryzyko, że Rosjanie będą chcieli sprawdzić mechanizmy obronne NATO poprzez zaatakowanie krajów bałtyckich.
Budrys tłumaczył, że Moskwa wykorzystałaby w tym celu najemników z Grupy Wagnera, aby zrzucić z siebie odpowiedzialność za te działania, a właściwie nie dopuścić do wojny Rosji z NATO. – Mogą (...) dać Kremlowi polityczną możliwość stwierdzenia, że nie ma z tym nic wspólnego, tak jak to się dzieje w Afryce – skwitował litewski polityk.