Łukaszenka zdradza, czego zazdroszczą Polacy. „Przyszli i mówią: też chcemy”
Służby prasowe białoruskiego prezydenta opublikowały wypowiedź Aleksandra Łukaszenki, w której ten odnosi się do „fake newsów” dotyczących strategii Rosji wobec jego kraju. Chodzi o doniesienia, z których wynika, że Moskwa chce do 2030 roku przejąć tam władzę.
Łukaszenka twierdzi, że Polacy zazdroszczą Białorusi dyktatury
– Czy mamy własną strategię? Tak. Czy Rosja ma własną strategię? Tak. A Rosja ma również własną strategię wobec Białorusi – żyć, jak ze swoimi braćmi, w pokoju i przyjaźni. W stu procentach jestem o tym przekonany – zapewnił Łukaszenka w rozmowie z dziennikarzami.
Jak dodał dyktator, pewna grupa wpływów, którą określił jako „oni” chce Białorusinów i Rosjan „znowu rozdzielić”. – Dlatego powstał ten temat. Znacie moje stanowisko, jest niezmienne: jesteśmy niepodległym suwerennym państwem – dodał.
Podkreślił, że prezydent Rosji wszystkie te kwestie rozumie dokładnie tak samo. – Na ostatnim spotkaniu długo rozmawialiśmy o tych kwestiach – powiedział. – Zdradzę wam tajemnicę: ostatniej nocy długo rozmawialiśmy na różne tematy. Daj Boże, aby nasze relacje były takie zawsze. I żeby nasze dzieci żyły w takich warunkach. Dlatego nie słuchaj tych bzdur i gadania – przyznał.
Skrywana rozmowa Putina z Łukaszenką w rocznicę inwazji. „Zdradzę tajemnicę”
Łukaszenka nie wykluczył, że podobny dokument mógł powstać trzy lata temu, kiedy dyskutowano o tworzeniu map integracyjnych, a obecnie programów sojuszniczych. – Były różne punkty widzenia – wyjaśnił i przypomniał, że po tym jak dyskutowano o mapach, ostatecznie zdecydowano się porzucić ten plany. – Ta propozycja również wyszła od prezydenta Rosji – dodał.
Prezydent Białorusi jest przekonany, że wszystko to dzieje się teraz, aby wstrząsnąć i podkopać Białoruś przed wyborami w 2024 i w 2025 roku. Szef państwa mówił o swoim zamiarze ponownego dokładnego przekazania informacji o wszystkich 28 programach sojuszniczych z Rosją w najbliższym czasie. Główne dotyczą one sfery celnej i podatkowej.