Starcia na ulicach Gruzji. Szturm na parlament, policja użyła granatów hukowych
Gruzini zaczęli masowo wychodzić na ulice z powodu nowego prawa przyjętego przez rządzącą partię Gruzińskie Marzenie. W pierwszym czytaniu przegłosowano kontrowersyjny projekt ustawy, który wymagałby od organizacji finansowanych spoza kraju w wymiarze większym niż niż 20 zarejestrowania się jako „zagraniczni agenci”. Te podmioty, które nie zastosowałyby się do regulacji, musiałyby się liczyć z bardzo wysokimi karami pieniężnymi.
Organizacje zajmujące się prawami człowieka podkreślały, że nowa ustawa jest łudząco podobna do tej, która została w 2012 roku przyjęta przez Rosję i obecnie jest wykorzystywana przez Kreml do tłumienia opozycji. Władze odpierają zarzuty twierdząc, że wzorują się na amerykańskim ustawodawstwie z lat 30. XX wieku. Sprzeciw wyraziła natomiast prezydent Gruzji. Salome Zurabiszwili zapowiedziała, że jeśli ustawa trafi na jej biurko, zawetuje ją.
Gwałtowne protesty w Gruzji
Nowe prawo cieszy się sporym poparciem wśród ustawodawców. Innego zdania są sami Gruzini. Od dwóch dni na ulicach Tbilisi trwają gwałtowne protesty. Przeciwnicy ustawy tłumaczą, że jej przyjęcie zdecydowanie oddali Gruzję od członkostwa w UE i NATO, za to zdecydowanie przybliży ich kraj do Rosji.
Według opozycji na głównym placu przed parlamentem w środę 8 marca zgromadziło się nawet kilkadziesiąt tysięcy osób. W pewnej chwili doszło także do próby szturmu na parlament. Jak podaje agencja Reutera, kilkaset osób sforsowało zabezpieczenia i próbowało wedrzeć się na jego teren. Tuż po 20:30 czasu polskiego policja próbowała rozpędzić tłum. W ruch poszły granaty hukowe i armatki wodne. Do sieci trafiły nagrania, na których widać jak brutalne metody stosują funkcjonariusze.
Kilka godzin wczesniej zablokowana została główna droga w gruzińskiej stolicy. Łącznie w ciągu dwóch dni protestów zatrzymanych zostało około 70 osób. Rannych zostało kilkudziesięciu protestujących i funkcjonariuszy gruzińskich służb.