„Spontaniczna” wizyta Putina w Mariupolu ma ukryty cel. Co chce osiągnąć prezydent Rosji?
W piątek 17 marca Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Władimira Putina. Prezydent Rosji jest oskarżony o odpowiedzialność za zbrodnie wojenne w Ukrainie. Została nim objęta również rosyjska komisarz do spraw dzieci Maria Lwowa-Biełowa.
Co Putin robił w Mariupolu?
Dwa dni później prezydent Rosji miał pojawić się w okupowanym Mariupolu. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow przekazał, że zgodnie z planem Władimir Putin miał złożyć wizytę jedynie w kompleksie mieszkalnym w Mariupolu, ale ostatecznie podróż rozwinęła się w „spontaniczny” sposób.
Rosyjskiego przywódcę miała m.in. pochłonąć rozmowa z napotkanymi osobami. Jednocześnie rzecznik Kremla poinformował, że mieszkańcy regionu mieli rzekomo wyrażać chęć ubiegania się o obywatelstwo Federacji Rosyjskiej i narzekać na to, że ten proces jest trudny. Jak zapowiedział Dmitrij Pieskow, Władimir Putin ma wydać specjalne instrukcje, żeby „poprawić ten system”.
Doradca Zełenskiego o wizycie Putina
W propagandowych przekazach Kremla nie ma oczywiście ani jednej wzmianki o tym, że Rosjanie od ponad roku prowadzą pełnowymiarową wojnę, wściekle atakując ukraińskie miasta. Mychajło Podolak zwrócił uwagę na sekwencję zdarzeń – komunikat Kremla pojawił się zaledwie kilka dni po wydaniu przez Międzynarodowy Trybunał Karny nakazu aresztowania Władimira Putina. „Przestępca zawsze wraca na miejsce zbrodni" – napisał doradca prezydenta Ukrainy.
Po co tak naprawdę Putin pojechał do Mariupola?
Z ustaleń Instytutu Studiów nad Wojną wynika, że wizyta Władimira Putina w okupowanym Mariupolu ma swoje drugie dno. Według amerykańskich analityków prezydent Rosji będzie próbował przedstawić się na arenie międzynarodowej jako przywódca zaangażowany w działania wojenne. Ma to być rodzaj odpowiedzi rosyjskiego przywódcy na nakaz aresztowania, który został wydany przez Międzynarodowy Trybunał Karny.
Amerykański think-tank dodaje, że Władimir Putin zdecydował się na wizytę w Mariupolu, ponieważ obecnie miasto to znajduje się daleko od linii frontu. Prezydent najprawdopodobniej starał się przedstawić swoją rolę w sprawie deportacji dzieci i zniszczeniu Mariupola jako zupełnie niepodlegającą jurysdykcji społeczności międzynarodowej. Wizyta miała też prawdopodobnie na celu uspokojenie powszechnego wśród nacjonalistów strachu przed ewentualną ukraińską kontrofensywą na południu Ukrainy – czytamy w raporcie ISW.