Nasz ambasador mówił o „włączeniu się w konflikt”. Przydacz: Stanowisko Polski jest jasne
Na samym początku szef biura polityki międzynarodowej prezydenta Andrzeja Dudy podkreślił, że nie ma dobrej alternatywy dla wspierania finansowego Ukrainy w jej walce z rosyjskim okupantem. Pytał, czy mamy pozwolić, aby Rosja atakowała inne państwa, a w końcu także Polskę. Kiedy jednak w kontekście głośnych słów ambasadora został zapytany o przystąpienie naszego kraju do wojny, zdecydowanie zaprzeczył.
Przydacz broni ambasadora: Słowa wyciągnięte z kontekstu
Przydacz stwierdził, że słowa te zostały wyciągnięte z szerszego kontekstu. – Polska nie jest częścią tej wojny i nie chce być częścią tej wojny. Robimy wszystko, by Rosję odestraszyć i odrzucić od Ukrainy. Jako Zachód to robimy: nie tylko Polska ale i USA, Wielka Brytania i inne kraje – podkreślał.
Według polityka szerszy kontekst wypowiedzi ambasadora Jana Emeryka Rościszewskiego był jasny. – W sytuacji, gdy padłaby Ukraina, apetyt Putina byłby większy – mówił. Zaznaczał, że celem dyktatora mogłyby stać się kolejne państwa byłego ZSRR, w tym i Polska.
Ambasador Polski we Francji zaliczył wpadkę?
Przydacz nie chciał jednak stwierdzić, że wypowiedź dyplomaty była wpadką, za którą należy mu się dymisja. – Gdyby każdego posła rozliczać ze słów, to połowa parlamentu byłaby do dymisji – mówił. Nie przekonało go zwrócenie uwagi, że od dyplomatów wymaga się większej dbałości o słowa, niż od szeregowych posłów.
– Stanowisko Polski jest jasne – powtórzył gość Polsatu. – Polska wspiera Ukrainę, bo dba o bezpieczeństwo nas wszystkich, ale w żaden sposób nie chcemy angażować się w żadną wojnę. Wojna jest złem wcielonym, dlatego prowadzimy taką politykę, by była najdalej polskich granic – podsumował.
Ambasador o możliwości włączenia się w konflikt
W sobotę 18 marca ambasador Polski we Francji był gościem francuskiej telewizji LCI. Jan Emeryk Rościszewski podkreślał, że Polska stara się utrzymać z dala od konfliktu zbrojnego, ale jednocześnie robi wszystko, aby pomóc Ukrainie obronić się przed rosyjską napaścią. Dyplomata mówił o imperialnych zapędach władz Federacji Rosyjskiej i w tym kontekście stwierdził, że jeśli Ukraina upadnie, Rosja może wciągnąć w konflikt kraje Europy Środkowej, kraje bałtyckie.
– Jeśli Ukraina nie obroni swojej niepodległości, nie będziemy mieć wyboru i zostaniemy zmuszeni do włączenia się w konflikt – powiedział Jan Emeryk Rościszewski. Ostatnie zdanie wywołało lawinę komentarzy.