Płatki lepiej smakują z zimnym mlekiem. Tego nauczyła nas wojna
Senkowe to bardzo ładne niewielkie miasteczko w obwodzie charkowskim. Obecnie odcięte od bardziej cywilizowanej części po drugiej stronie rzeki Oskił z powodu rozsadzonego mostu. Szczęście w nieszczęściu, że przez rzekę da się przejść na piechotę. Dlatego z mieszkańcami wioski spotkaliśmy się i w ubiegłym tygodniu, i w tym, by nie musieli nosić cięższych paczek z żywnością, tylko przyszli po pomoc dwa razy.
Pomoc dla Senkowego koordynuje cerkiew w Kowszariwce, w tym „kupiańscy partyzanci” – ojciec Leonid i Witalij, o których pisaliśmy niedawno.
To im przekazaliśmy jedzenie ze zrzutka.pl/bataliondonbas i od Fundacji Via Vitae, kolejne paczki są w przygotowaniu.
– Mąka! – cieszy się Serhij. – Wiesz, jakie fajne podpłomyki można samemu sobie zrobić? Dziękuję – i mnie przytula. Po raz kolejny staram się policzyć, ilu obcych ludzi przytuliłam już przez ponad rok na tej wojnie i kto tego przytulenia potrzebuje bardziej: oni, czy ja. Zawsze cierpliwie pozują do zdjęć i filmów, które są potrzebne, by pokazać darczyńcom, że pomoc dociera i by prosić o więcej. A ja zawsze, od 13 miesięcy mam wewnętrzny opór, by o to prosić. Ale każdy wie, jak ta machina działa.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.