Tusk apeluje do liderów opozycji. „Hołownia nie musi być taki jak Lempart”
Donald Tusk w Siemianowicach Śląskich spotkał się z nauczycielami, jednak mówił nie tylko o edukacji. Lider PO zaznaczał, że udało mu się odbudować poparcie Koalicji Obywatelskiej i „robi wszystko, żeby wygrać wybory”. – Robię wszystko, żeby namówić pozostałych, żeby to zrobić razem, bo wydaje mi się, że wtedy ta wygrana jest bardziej gwarantowana – dodawał. – I muszę cierpliwie słuchać ich tłumaczeń, że nie, że z Tuskiem nigdy. Jestem tutaj absolutnie cierpliwy, chociaż czas się powoli wypełnia, bo zaraz te wybory się zaczną – stwierdził.
Według Tuska zarówno lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, jak i szef Polski 2050 Szymon Hołownia, publicznie deklarują, że nie chcą wspólnej listy, bo „KO jest za silna”. – Nie mogę się tłumaczyć z tego, że udało mi się odbudować siłę Koalicji – stwierdził. – Mam ten sam lęk co pani, że może zabraknąć głosów: dwóch, pięciu; że oni mogą trochę oszukać, albo i nie trochę, że mają do dyspozycji potężne narzędzia – zwrócił się do jednej z uczestniczek spotkania.
– Naprawdę, jestem dzisiaj gotowy bez żadnych warunków wstępnych każdemu powiedzieć: idźmy razem, nie ma problemu – zadeklarował lider PO.
Tusk: Każdy może zachować swoją tożsamość.
Donald Tusk powtarzał, że metodą na wygranie wyboru jest „wspólna melodia”, czyli jedna lista opozycji. - Czy to będzie konserwatysta, który wierzy w umiarkowaną reformę Kościoła, czy to będzie waleczna dziewczyna o mocnych, na przykład lewicowych poglądach ze Strajku Kobiet. Musimy sobie uzmysłowić, co jest dla nas rzeczywiście wspólnym priorytetem, który może zbudować większość wokół tego priorytetu – przekonywał.
– Każdy może zachować swoją tożsamość. Hołownia nie musi być taki jak Lempart. I nawet źle byłoby, gdyby tak się stało. Tylko muszą znaleźć to, co jest wspólne i to, co łączy. Wokół tego zbudować nie szczegółowy program, bo przecież te partie będą się różniły między sobą, i dobrze, tylko wspólny cel – podsumował.