Gwałtowne protesty w Tel Awiwie. „Kraj jest na krawędzi wojny domowej”

Dodano:
Protesty w Izraelu Źródło: PAP/EPA / Abir Sultan
Nawet 630 tysięcy osób wyszło na ulice izraelskich miast w proteście przeciwko forsowanym przez rząd Benjamina Netanjahu reformom sądownictwa. Organizatorzy manifestacji zapowiedzieli, że w kolejnych dniach kraj czeka „tydzień paraliżu”.

Do wyjścia na ulicy obywateli Izraela sprowokowała zaproponowana przez rząd reforma sądownictwa. Benjamin Netanjahu chce m.in. zwiększyć kontrolę rządu nad procesem wyborów sędziów Sądu Najwyższego. W projekcie ustawy pojawił się także zapis dający możliwość uchylania orzeczeń SN większością 61 głosów w 120-osobowym parlamencie.

Proponowane zmiany oburzyły opinię społeczną. Prezydent kraju przyznał, że kraj jest na krawędzi wojny domowej. – Rządowy plan reformy sądownictwa podzielił kraj, słyszałem wiele nienawistnej retoryki z obu stron, proponuję kompromisowe rozwiązanie, które zakłada wzajemną równowagę między poszczególnymi gałęziami władzy- komentował Icchak Herzog.

Starcia z policją podczas protestów w Izraelu

Od wielu dni dziesiątki tysięcy demonstrantów wychodzi na ulice, aby zaprotestować przeciwko reformie wymiaru sprawiedliwości. Organizatorzy protestów tłumaczą, że proponowane zmiany nie mają nic wspólnego z zasadami demokratycznego państwa prawa. Rządowy plan doprowadził nie tylko do największej od lat fali protestów, ale również deklaracji części rezerwistów, że nie będą służyć w armii, jeśli zmiany w sądownictwie wejdą w życie.

W sobotę 25 marca na demonstracji w Tel Awiwie zgromadziło się blisko 200 tysięcy osób. Podczas protestu doszło do zamieszek z policją. Funkcjonariusze użyli armatek wodnych po tym, jak uczestnicy wtargnęli na autostradę i zablokowali ją na kilka godzin. Manifestacje zorganizowano również w Jerozolimie, Hajfie i Beer Szewie. Łącznie miało w nich wziąć udział blisko 630 tysięcy uczestników. Łącznie w całym Izraelu zatrzymano 44 osoby, w tym 32 w Tel Awiwie.

„Najbardziej fatalny tydzień w historii Izraela”

Organizatorzy protestów zapowiedzieli, że od niedzieli 26 marca kraj czeka „tydzień paraliżu”. „To będzie najbardziej fatalny tydzień w historii Izraela. Ten destrukcyjny rząd rozrywa naród na strzępy i demontuje wojsko i gospodarkę” – podkreślili.

Sam Benjamin Netanjahu zdaje się nie przejmować napiętą sytuacją w kraju i podziałami społecznymi. Premier zapowiedział, że w najbliższych dniach rząd przyjmie punkt ustawy, który daje koalicji rządzącej niemal całkowitą kontrolę nad nominacjami sędziowskimi.

O wstrzymanie prac nad reformą apelował minister obrony. Joaw Galant podkreślił, że w tej sprawie powinien zostać wypracowany kompromis. – Te podziały w narodzie to bardzo niebezpieczna sytuacja. Przeniknęły one także do sił zbrojnych, co jest poważnym zagrożeniem dla Izraela – tłumaczył polityk dodając, że w obliczu możliwości zdobycia przez Iran broni nuklearnej i zaostrzenia konfliktu z Palestyną jest to wyjątkowo nieodpowiedzialne.

Źródło: The Times of Israel
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...