Media publiczne, czyli czyje? Polacy chcą zmian. „Wszelkim symetrystom odradzam lekturę tego tekstu”
TVP Info budzi skrajne emocje. Dla jednych jest elektroniczną biblią, gdzie każde zdanie objawia jedyną prawdę o Polsce i świecie. Podobnie jak Radio Maryja pełni też funkcję terapeutyczną. Utwierdza widzów w przekonaniu, że Tusk to największy szkodnik. Dla innych, informacyjny kanał jest prymitywna tubą PiS-owskiej propagandy, do złudzenia przypominającą słusznie minione czasy komunizmu i słynne konferencje Jerzego Urbana.
W tym kontekście padają też porównania do mistrza propagandy III Rzeszy Josefa Goebelsa oraz do całkowicie podległych wytycznym Kremla, mediów rosyjskich.
Zapewne konkurencyjny TVN 24 budzi podobne emocje. Nie jest to kanał bez wyraźnego rysu światopoglądowego. Ucinając idiotyczną tezę o tzw. symetryzmie, wyjaśnijmy, że TVN to amerykański prywatny nadawca w żaden sposób nie finansowany z pieniędzy publicznych. Natomiast telewizja i radio, zwane publicznymi lub narodowymi, zasilone zostały pieniędzmi budżetowymi gigantyczną kwotą 2,7 miliarda złotych. Pamiętajmy też, że rok wcześniej władza odrzuciła pomysł, by pieniądze dwumiliardowej wówczas subwencji przeznaczyć na onkologię.
Wszelkim symetrystom odradzam więc dalszą lekturę tego tekstu.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.