Matka Tomasza Komendy przerywa milczenie: on mnie pochował żywcem
Gdy Tomasz Komenda wyszedł po 18 latach z więzienia, był na ustach całej Polski. Niesłusznie skazany za rzekomy gwałt i zabójstwo Małgorzaty Kwiatkowskiej stał się bohaterem jednej z najgłośniejszych spraw w polskim sądownictwie. Po wyjściu na wolność związał się z Anną Walter, z którą ma syna – Filipa.
Wraca sprawa Komendy. Rodzina przerywa milczenie
Kobieta przyznała niedawno w rozmowie z „Super Expressem”, że związek z Komendą nie należał do łatwych. Była już partnerka mówiła o poważnej chorobie, aktach agresji i groźbach uprowadzenia syna. Z końcem marca Tomasz Komenda zapowiedział, że będzie się odwoływał od wyroku sądu ws. alimentów i chce mieć częstszy kontakt z dzieckiem.
Teraz milczenie przerwała rodzina mężczyzny. Mama Komendy powiedziała „Onetowi”, że nie ma zamiaru więcej o niego zabiegać. – Serce mi pęka. Nikomu nie życzę, by znalazł się w takiej sytuacji – przyznaje kobieta i dodaje, że gdy jej syn przebywał w więzieniu, potrzebował ich wsparcia i pomocy, a teraz udaje, że nie zna swojej rodziny.
Matka Tomasza Komendy o synu: on mnie pochował żywcem
– Tomek chciał sam sobie życie ułożyć, ale nie udało mu się chyba, bo nie ma nic. Jeżeli może, to niech usunie tatuaż z rękawa z napisem „Kocham cię mamo”, bo jest nieprawdziwy i fałszywy. To jest kłamstwo. Po co ten napis? Przecież ja już dla niego umarłam. On mnie pochował żywcem – powiedziała mama Tomasz Komendy.
Do sprawy odniósł się także jeden z młodszych braci Tomasza. – Przykro się patrzy na upadek człowieka, o którego walczyliśmy. Poświęciliśmy mu połowę swojego życia, a on w parę miesięcy po wyjściu z więzienia zapomniał, kto przy nim był. Odwrócił się od nas bez mrugnięcia okiem. Zostawił nas jak śmieci. Bez słowa. Rozumiem, czemu nic nie powiedział, bo nie miał argumentów – mówi Onetowi Krzysztof Klemański.
Zdradził, że gdy w marcu spotkał brata na ulicy, Tomek udawał, że go nie zna. A na pytanie „co my ci takiego zrobiliśmy?”, nic nie odpowiedział.