Wypadek radiowozu, w którym jechały dwie nastolatki. Są kolejne zarzuty

Dodano:
Policja, zdjęcie ilustracyjne Źródło: X / Podlaska policja
W środę 5 kwietnia zatrzymano i przesłuchano drugiego z policjantów, zamieszanych w rozbicie radiowozu z dwiema nastolatkami w środku. Nieoficjalne informacje na ten temat zdobył Onet.

Dziennikarze Onetu nieoficjalne doniesienia o zatrzymaniu i przesłuchaniu policjanta potwierdzili w prokuraturze. Miał on usłyszeć zarzuty spowodowania wypadku, niedopełnienia obowiązków, a także przekroczenia uprawnień. Tak samo, jak wcześniej jego koledze z patrolu, będzie mu grozić teraz do trzech lat więzienia.

Wypadek radiowozu z nastolatkami

Obecne decyzje prokuratury to konsekwencje zdarzenia z początku stycznia tego roku. W nocy z poniedziałku na wtorek 3 stycznia w miejscowości Dawidy Bankowe rozbił się radiowóz, którym jechało dwóch policjantów i dwie dziewczyny w wieku 17 i 19 lat. Funkcjonariusze brali udział w interwencji związanej z wypalaniem materiałów, a dziewczyny należały do większej grupki, która zawiadomiła służby o ogniu.

Z ustaleń dziennikarzy Onetu wynikało, że 17 i 19-latka tamtego dnia w towarzystwie innych pięciu osób wybrały się dwoma samochodami na przejażdżkę po okolicy. – Kiedy zauważyliśmy pożar, próbowaliśmy ugasić go naszymi gaśnicami samochodowymi. Kiedy to się jednak nie udało, wezwaliśmy strażaków. Ci szybko ugasili ogień. Tuż za nimi na miejsce przyjechał też patrol policji — przekazali rozmówcy Onetu.

Policjanci spisali młodych ludzi, kazali dziewczynie wsiadać

Z relacji anonimowego źródła wynikało, że policjanci spisywali młodych ludzi – ale nie wszystkich. Kiedy odjechali strażacy, mieli „rzucać dwuznaczne żarty", zwłaszcza w stronę jednej z dziewczyn. Funkcjonariusze mieli później wsiąść do radiowozu, a w pewnej chwili jeden z miał otworzyć szybę i po imieniu zawołać jedną z dziewczyn.

– Nasza koleżanka to zrobiła. Obawiając się jednak zostać z policjantami sam na sam, zwłaszcza w kontekście tych wcześniejszych niewybrednych żartów, chwyciła naszą drugą koleżankę za rękę, żeby wsiadła razem z nią — opisali świadkowie w rozmowie z Onetem. Następnie radiowóz ruszył z piskiem opon, a po chwili rozbił się na drzewie.

Policjanci nie ponieśli konsekwencji

Według relacji poszkodowanych, po wypadku policjanci nie udzielili im pomocy, a kazali "s*******". Nastolatki same zgłosiły się na pogotowie. Starsza z nich miała złamaną rękę. Młodsza doznała urazu głowy, złamania nosa i przeszła skomplikowaną operację.

Co najbardziej bulwersujące, po wszystkim obaj funkcjonariusze nie ponieśli żadnych konsekwencji. Od razu poszli na zwolnienie lekarskie. Dopiero po przeniesieniu śledztwa z Pruszkowa do stołecznej komendy policji starszy z nich został zawieszony. Sprawą zajęła się też prokuratura. Od Prokuratury Rejonowej w Pruszkowie śledztwo przejęła jednostka wyższego szczebla – Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

Źródło: Onet.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...