Renata i Wiktoria Majchrzak od miesiąca nie dały znaku życia. Na jaw wychodzą szokujące informacje
W połowie marcia media obiegła informacja o zaginięciu 40-letniej Renaty Majchrzak i jej 19-letniej córki Wiktorii. Kobiety wyjechały z Wrocławia 13 marca białym samochodem marki Renault Traffic. Miały wrócić kolejnego dnia. Od tamtej pory nie dały znaku życia, a ich telefony zamilkły.
Renata i Wiktoria Majchrzak a konflikt z youtuberem
Zanim informacja o zniknięciu kobiet wyszła na jaw, głośno było o ich konflikcie ze znanym youtuberem mieszkającym na Mazowszu. Kobiety weszły z nim w spór z powodu pieców, reklamowanych jako ekologiczne na kanale „Wiktoria Majchrzak” na YouTube. 13 marca, w dniu zaginięcia, wybierały się do niego na konfrontację.
Mężczyzna zapewniał, że nic nie wiedział o wizycie. Zaskoczyło go nagranie, na którym Renata Majchrzak zapowiadała, że jedzie do niego z dyktafonem i paralizatorem, „bo nie wiadomo, co takiemu człowiekowi strzeli do głowy”. Dodawała, że będzie się domagać od niego odszkodowania. Do wizyty jednak nie doszło. 15 marca youtuber nagrał filmik, w którym przekazał, że powiadomił policję o groźbach kierowanych przez Majchrzak pod jego adresem. Trzy dni później mąż Renaty Majchrzak złożył na policji zawiadomienie o zaginięciu żony i córki.
Kobiety wyjechały dobrowolnie, czy padły ofiarą przestępstwa?
Do tej pory służbom nie udało się ustalić, czy kobiety wyjechały dobrowolnie, czy padły ofiarą przestępstwa. – Trudno w tej chwili wskazać, która opcja jest prawdziwa. Prowadzimy działania poszukiwawcze, aby przede wszystkim ustalić miejsce pobytu zaginionych. Odbieramy dużo informacji od osób, które nam je przekazują, ale na razie przełomu w ustaleniu miejsca pobytu zaginionych nie ma – stwierdził w rozmowie z Faktem podkom. Wojciech Jabłoński z policji we Wrocławiu.
Wiktoria Majchrzak i sprawa internetowego oszustwa
Dziennikarze „Faktu” dotarli do kobiety, która twierdzi, że został oszukana przez Wiktorię Majchrzak. Paulina Dyjakowska z Chełma opowiedziała dziennikarzom, że w serwisie Allegro kupiła od 19-latki pomnik na grób ojca za 4,5 tys. złotych. Mimo wpłaty pieniędzy, nigdy go nie otrzymała. – korzystałam z oferty, bo była atrakcyjna. Kilka razy termin montażu był przesuwany, co rozumiałam, bo była zima i złe warunki atmosferyczne. W końcu padł termin 31 marca, a kiedy chciałam ostatecznie to potwierdzić, telefon pani Wiktorii był już głuchy – relacjonowała.
Chełmska policja potwierdziła, że otrzymała takie zgłoszenie. Na razie nie wiadomo, czy poszkodowanych jest więcej. – Nie mogę zdradzać informacji operacyjnych, ale jakiś czas temu nie miałem informacji o takich zgłoszeniach. Cały czas szukamy tych kobiet, ale analizą tego wątku też się oczywiście zajmujemy – wyjaśnił podkom. Jabłoński z policji wrocławskiej.