4-letni chłopiec zginął na torach. Motorniczy usłyszał zarzuty. „Korzystał z telefonu”

Do tragicznego wypadku doszło w sierpniu 2022 roku w Warszawie. Tramwaj ruszył z przystanku, mimo że drzwi przytrzasnęły 4-letniego chłopca. Motorniczy przejechał przez kilkadziesiąt metrów, ciągnąc dziecko po torowisku. Wszystko działo się na oczach babci chłopca, która straciła przytomność i trafiła do szpitala. Śmierć 4-latka krótko po zdarzeniu potwierdziła policja. Z pierwszych ustaleń wynikało, że tramwaj był sprawny technicznie.
Po ośmiu miesiącach od tragedii prokuratura postawiła motorniczemu zarzuty. – W Prokuraturze Rejonowej Praga Północ przedstawiono kierującemu tramwajem mężczyźnie zarzut z art. 177par. 2 kk. Zarzucono mu umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym oraz przepisów Instrukcji dla pracowników Tramwajów Warszawskich i nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym – potwierdziła w rozmowie z tvnwarszawa.pl Katarzyna Skrzeczkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Zarzuty dla motorniczego po tragedii w Warszawie. „Korzystał z telefonu”
– Zebrany materiał dowodowy wskazuje na to, że w trakcie jazdy korzystał z telefonu i słuchawek, nieprawidłowo obserwował zdarzenia zachodzące w obrębie ostatnich drzwi, a po zamknięciu drzwi nie upewnił się czy ruszenie z przystanku nie spowoduje zagrożenia dla pasażerów wysiadających i znajdujących się na przystanku. Na ocenę sytuacji wokół tramwaju poświecił zbyt mało czasu – przekazała Skrzeczkowska.
Motorniczy nie przyznał się do zarzutów i odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu osiem lat więzienia.