Przerwała milczenie w sprawie Iwony Wieczorek. „On nie wychodził tamtej nocy ani żadnej innej”
Iwona Wieczorek zaginęła w Sopocie ponad 12 lat temu. Od tego czasu jej sprawa budzi ogromne emocje. W mediach pojawiają się różne hipotezy śledczych, jednak przyczyn zaginięcia nastolatki do tej pory nie udało się ustalić.
W połowie grudnia Prokuratura Krajowa poinformowała o zatrzymaniu dwóch osób z kręgu jej znajomych. Jedną z nich był Paweł P., który feralnego dnia bawił się z nią na imprezie. Prokuratura Krajowa postawiła mu zarzut „utrudniania postępowania karnego poprzez usuwanie śladów i dowodów, zacieranie śladów przestępstwa i podawanie nieprawdziwych informacji”.
Zaginięcie Iwony Wieczorek. „Duże prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych czynów”
O jego niewinności mogą świadczyć nagrania z kamery, logowania komórek oraz alibi, jakie dali mu dziadkowie. Portal natemat.pl, który porozmawiał z babcią mężczyzny zwraca uwagę, że istnieją podejrzenia, że wymknął się od dziadków przez okno i nie wziął ze sobą komórki.
Kobieta zdecydowała się na rozmowę, bo – jak mówi – jest „ostatnim żyjącym świadkiem na niewinność Pawła”. – Wiem, że otwierał drzwi i wchodził. To było około czwartej – mówi o feralnej nocy 87-latka. – Uchyliłam drzwi i on już później spał. Wszystko miał wygaszone. Potem miał zamknięte albo przymknięte drzwi i nie słyszałam, czy on gdzieś dzwonił. Ja miałam w swoim pokoju zamknięte drzwi, ale mój mąż nie, on nie zamykał drzwi. Spał w trzecim pomieszczeniu – zdradza w rozmowie z natemat.pl.
Przerwała milczenie ws. Wieczorek. „On nie wychodził tamtej nocy ani żadnej innej”
- On nie wychodził tamtej nocy ani żadnej innej – zapewniła. Babcia Pawła P. przyznała też, że nie wierzy w pozytywny finał poszukiwań Iwony Wieczorek. – Oni już szukali w całym mieście. Gdzie ona mogła się podziać? Moim zdaniem mogło być tylko tak, że ona szła, podjechał jakiś samochód, ktoś ją tam wciągnął, gdzieś ją wywieźli i przepadła bez śladu. Ale to tylko moja teoria – dodaje kobieta.