Koniec procesu narodowców. Sąd podjął decyzję ws. skandalicznego happeningu

Dodano:
Narodowcy powiesili zdjęcia polityków PO na szubienicach Źródło: X / Grzegorz Furgo
Po blisko sześciu latach zakończył się proces narodowców w głośnej sprawie. Chodzi o skandaliczny happening, podczas którego powieszono na szubienicach fotografie europosłów opozycji.

Sprawa sięga listopada 2017 roku. To właśnie wtedy na jednym z placów w Katowicach pojawiła się grupa około 30 narodowców m.in. z Ruchu Narodowego Regionu Śląsko-Zagłębiowskiego, Młodzieży Wszechpolskiej i Górnośląskiego Stronnictwa Narodowego. Działacze zorganizowali skandaliczny happening.

Na szubienicach powiesili zdjęcia sześciu polityków Platformy Obywatelskiej, którzy głosowali za przyjęciem rezolucji w Parlamencie Europejskim, krytycznej wobec polskich władz. Na fotografiach znaleźli się: Michał Boni, Danuta Huebner, Róża Thun, Danuta Jazłowiecka, Barbara Kudrycka oraz Julia Pitera.

Skandaliczny happening narodowców. Jest decyzja sądu

Skandaliczną akcją narodowców zajęły się polskie służby. Prokuratura w Katowicach dwukrotnie umarzała postępowania. Dopiero po tym jak Róża Thun złożyła subsydiarny akt oskarżenia, sprawa ruszyła z miejsca. Narodowcy bronili się przed oskarżeniami twierdząc, że cała akcja miała pokojowy charakter i mieściła się w granicach dozwolonej krytyki władz.

Ostatecznie główni inicjatorzy akcji – Jerzy J. oraz Jacek L. z Ruchu Narodowego – zostali uznani za winnych stosowania gróźb karalnych i skazani na karę grzywny w wysokości 9 tys. złotych. Jak podaje Onet, czterej inni oskarżeni, którzy trzymali zdjęcia europosłów oraz inna uczestniczka skandalicznego happeningu, zostali uniewinnieni.

Jak sąd tłumaczy decyzję?

W uzasadnieniu sądu podkreślono, że „choć akcja narodowców miała charakter kontrowersyjny i ostry, to mieściła się w granicach debaty publicznej”. Skład sędziowski przypominał, że „swoboda wypowiedzi obejmuje zarówno treść, jak i formę”. — Język debaty się zaostrzył, więc politycy muszą wykazywać większą tolerancję wobec słów, jakie są wobec nich kierowane — tłumaczył sąd dodając że „brutalizacja języka debaty jest wysoce niepożądana”.

Źródło: Onet.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...