Szokujące okoliczności śmierci Kamilka z Częstochowy. „Do tragedii doprowadził telefon”
8 maja Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka przekazało, że mimo trwających przez blisko miesiąc wysiłków lekarzy, życia Kamilka z Częstochowy nie udało się uratować. Chłopiec trafił do placówki w bardzo ciężkim stanie: miał długo nieleczone i rozległe rany oparzeniowe oraz liczne złamania kończyn.
Za dramat dziecka odpowiada jego ojczym Dawid B., który skatował chłopca. Mężczyźnie – jak wynika z zapowiedzi prokuratury – będzie odpowiadał za zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Zarzuty usłyszała także matka Kamilka – Magdalena B. Oboje rodzice trafili na trzy miesiące do aresztu. Odpowiedzialność karną za nieudzielenie chłopcu pomocy mogą także ponieść ciotka i wujek 8-latka.
Śmierć Kamilka z Częstochowy. Szokujące ustalenia śledczych
Zastępca Prokuratora Generalnego ujawnił podczas konferencji prasowej szokujące okoliczności śmierci Kamilka z Częstochowy. Krzysztof Sierak poinformował, że w toku prowadzonego śledztwa ustalono, że 29 marca Dawid B. siłą zabrał dziecko pod prysznic, rozebrał i polewał je wrzącą wodą, rzucał nim na podłogę, uderzał prysznicem, a następnie zabrał do kuchni, gdzie rzucił o rozgrzany piec węglowy. – tłumaczył. Z ustaleń śledczych wynika, że powodem agresji wobec 8-latka było zrzucenie przez niego telefonu ojczyma ze stołu na podłogę.
Przez kolejnych 5 dni nikt nie udzielił dziecku pomocy. – Biegli ustalili, że przyczyną zgonu stały się rozległe oparzenia ciała, w przebiegu którego doszło do wstrząsu pooparzeniowego, infekcji ogólnoustrojowej, a ostatecznie niewydolności wielonarządowej. Istnieje bezpośredni związek przyczynowo-skutkowy między obrażeniami ciała a zgonem pokrzywdzonego – wyjaśnił zastępca Prokuratora Generalnego.
Wyniki sekcji zwłok Kamilka
Krzysztof Sierak poinformował także o wynikach sekcji zwłok 8-latka. Zaznaczył, że istnieje bezpośredni związek przyczynowy między poparzeniami a zgonem dziecka. – Biegli ustalili, że przyczyną zgonu stały się rozległe oparzenia ciała, w przebiegu którego doszło do wstrząsu pooparzeniowego, infekcji ogólnoustrojowej, a ostatecznie niewydolności wielonarządowej – wyjaśnił.