Podpalił kamienicę, zabijając dwie osoby. Sąd Najwyższy podjął ostateczną decyzję
Skarga kasacyjna Prokuratora Generalnego ws. podpalacza z Lęborka została w czwartek 11 maja uchylona jako „oczywiście bezzasadna”. Oznacza to, że utrzymany w mocy został wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, skazujący mężczyznę na 25 lat więzienia. To wyrok niższy, niż ten z I instancji. Początkowo Sąd Okręgowy w Słupsku skazał Macieja D. na dożywocie.
Sędzia odrzuciła argumentację prokuratury
Sędzia Małgorzata Gierszon w uzasadnieniu swojego orzeczenia podkreślała, że argumenty prokuratury nie miały poparcia w faktach. – Prokurator nie wskazuje, w czym miała się objawiać pozorność oceny dowodów przez sąd II instancji i na czym miałaby polegać dowolność tej oceny – zwracała uwagę.
– Sąd apelacyjny w sposób bardzo skrupulatny, wnikliwy, wzorcowy, bardzo rzadko spotykany przeprowadził kontrolę odwoławczą w tej sprawie – dodawała. – Rozumowanie sądu apelacyjnego jest słuszne, poprawne, a jego ocenie żadną miara nie można przypisać dowolności – zapewniała.
Skazany dwa miesiące przed podpaleniem ukończył 18 lat, więc przy wymierzaniu kary uwzględniono jego młody wiek. Maciej D. przyznał się do spowodowania pożaru i wyrażał chęć zadośćuczynienia rodzinom ofiar. W spowodowanym przez niego pożarze zginęli 13-latek i 16-latka, rodzeństwo byłej dziewczyny mężczyzny.
Rodzina ofiar oburzona wyrokiem
Wyrok nie spodobał się rodzinie zmarłych. – To jest niesprawiedliwe. Wyrok sądu I instancji był słuszny. Przez tego człowieka życie straciło dwoje dzieci, a reszta jak ma żyć po tym wszystkim? Nam życia naszych dzieci nikt nie zwróci. Nasz ból nie zniknie, a ten człowiek wyjdzie z więzienia jak będzie miał 42 lata i będzie jeszcze bardziej zdemoralizowany. Wyjdzie i będzie chciał się na nas zemścić. Już się odgrażał – mówili bliscy nastolatków.
Sąd stwierdził, że mężczyzna działał w zamiarze ewentualnym, a nie bezpośrednim. Oznacza to, iż nie musiał zakładać, że w wywołanym przez niego pożarze zginą ludzie. Oprócz dwóch ofiar śmiertelnych Maciej D. odpowiadał też za ciężkie poparzenie 4-latka oraz lżejsze rany siedmiu osób.