Dramat Kamilka z Częstochowy. Są zarzuty dla kolejnej osoby
Stacja Polsat News ustaliła, że w śledztwie dotyczącym śmierci Kamilka z Częstochowy kolejna osoba usłyszała zarzuty. Prokuratura Regionalna w Gdańsku wzięła pod lupę Artura J., który mieszkał w tym samym lokalu, w którym dochodziło do aktów przemocy wobec 8-latka.
Dramat 8-letniego Kamilka. Zarzuty dla kolejnej osoby
Śledczy postawili mężczyźnie zarzut nieudzielnie pomocy dziecku, które znajdowało się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia.
W roku prowadzonego postępowania wyszło na jaw, że Artur J. nie podjął żadnej interwencji w momencie, gdy ojczym znęcał się nad Kamilkiem.Także po fakcie nie zrobił nic, aby pomóc chłopcu. Podejrzany złożył już obszerne wyjaśnienia i przyznał się do zarzuconego mu czynu.
W ramach prowadzonego śledztwa Prokuratura Regionalna w Gdańsku ponownie przesłuchała ciotkę 8-latka Anetę J. i jej męża Wojciecha J. Ponadto, wraz z biegłymi dokonano oględzin mieszkania, w którym doszło do tragedii.
Zarzuty dla rodziców Kamilka z Częstochowy
Kamilek z Częstochowy, którego walkę o życie śledziła cała Polska, zmarł 8 maja w szpitalu. Bezpośrednią przyczyną śmierci 8-latka była postępująca niewydolność wielonarządowa spowodowana chorobą oparzeniową i ciężkimi zakażeniami całego organizmu, które powstały w wyniku rozległych, długo nieleczonych ran. Chłopiec był maltretowany przez swojego ojczyma.
Dawidowi B. przedstawiono zarzuty. – Zarzucono mu zabójstwo chłopca ze szczególnym okrucieństwem w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Skutkiem działań podejrzanego było spowodowanie u 8-letniego chłopca ciężkich obrażeń ciała, które po pozostawieniu go w stanie bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia, bez udzielenia pomocy, doprowadziły do jego śmierci – podała rzeczniczka prokuratury w Gdańsku Marzena Muklewicz.
Z kolei matce Kamilka z Częstochowy zarzucono pomocnictwo do zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Kobieta przyznała się do winy, ale tłumaczyła, że bała się męża.