Skandal z udziałem gwiazdy Eurowizji. Piosenkarka odpowiedziała wiceszefowi MSZ
Noa Kirel, reprezentantka Izraela na tegorocznej Eurowizji w Liverpoolu, zajęła w konkursie trzecie miejsce i dostała od polskiego jury najwyższą notę – 12 punktów. Dobre wrażenie szybko zostało jednak zatarte przez jej komentarz na temat Polski i Holocaustu.
– Czuję się jak zwycięzca. Dla mnie to, że otrzymałam najwięcej punktów od Polski, po tym, co przeszła tam moja rodzina podczas Holocaustu, to był prawdziwy moment triumfu (…) – powiedziała. Na słowa Kirel szybko zareagowali internauci. „To były niemieckie obozy zagłady. Były jedynie zlokalizowane w Polsce. Przestań powielać sfałszowane informacje i naucz się trochę historii” – można było przeczytać na jej profilu.
Wiceszef polskiego MSZ Paweł Jabłoński 20 maja napisał, że w tym tygodniu polski resort zaprosi piosenkarkę do Polski, m.in. po to „żeby mogła na własne oczy zobaczyć miejsca, w których nazistowskie Niemcy dopuszczały się w naszym kraju okrutnych zbrodni na Polakach i Żydach”. Dodał, że „fakt, że wielu ludzi w Izraelu uważa Polskę za współsprawcę niemieckich zbrodni – a nie ich ofiarę – to często efekt nie tyle złej woli, co braku wiedzy i niepełnej edukacji”.
Skandal z udziałem Noa Kirel. Piosenkarka: na pewno spotkam się z ministrem
W rozmowie z Channel 12 News Kirel odniosła się do tej sytuacji.
– Kiedy (Polska – red.) przyznała mi 12 punktów, powiedziałam, że to dla mnie zwycięstwo, ponieważ to, co spotkało moją rodzinę podczas Holokaustu, wydarzyło się na polskiej ziemi. Miałam na myśli, że stało się to na polskiej ziemi. Moje słowa zostały jakby wyrwane z kontekstu – mówiła.
– Jestem pewna, że spotkam się z polskim ministrem spraw zagranicznych, porozmawiamy, a on zrozumie sytuację. Będę nadal koncertować w Polsce i jestem jestem pewna, że wszystko dobrze się ułoży- kontynuowała piosenkarka. Dodała, że kręci dużo teledysków w Polsce, w tym teledysk do „Unicorn”.