„Lex Tusk” przedmiotem kolejnego sporu z UE? Komisja Europejska przeanalizuje polską ustawę
„Komisja Europejska odnotowała, że prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich i będzie ją analizować” – przekazała brukselskiej reporterce RMF FM rzeczniczka prasowa KE Sonya Gospodinova.
Ustawa będzie sprawdzana pod kątem zgodności z prawem unijnym. RMF FM wskazuje, że jeśli Komisja stwierdzi niezgodność, to może to otworzyć kolejny spór polskiego rządu z Brukselą.
Andrzej Duda podpisał „lex Tusk”. Fala komentarzy
Ustawę o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich podpisał w poniedziałek Andrzej Duda. Jednocześnie prezydent skierował ją w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego. Oznacza to, że wchodzi ona w życie niemal od razu. Koła i kluby poselskie będą miały dwa tygodnie na zgłaszanie swoich kandydatów do komisji. Do 17 września komisja ma przygotować raport z prac.
Decyzja prezydenta spotkała się z ostrymi reakcjami po stronie opozycji. Koalicja Obywatelska, Lewica i Polska 2050 już zapowiedziały, że nie wytypują swoich przedstawicieli do tego gremium. Lider PO Donald Tusk zaprosił Andrzeja Dudę na „konsultacje społeczne” 4 czerwca, czyli w dniu, gdy partia organizuje marsz przeciwko PiS. Z kolei sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński nazwał ustawę „stalinowską”.
Szymon Hołownia stwierdził, że prezydent „na pół roku przed wyborami, w obliczu wojny tuż za granicą, postanowił nakręcić polsko – polską wojnę domową do oporu” i „putinowska Rosja zaciera dziś ręce”. Z kolei Lewica zapowiedziała, że złoży w Sejmie projekt ustawy odwracający skutki tej podpisanej przez Andrzeja Dudę i zapowiedziała, że po przejęciu władzy przez opozycję prezydent zostanie postawiony przed Trybunałem Stanu.
Zaniepokojenie ustawą wyraził też m.in. ambasador USA w Polsce Mark Brzeziński.
Morawiecki: Dlaczego opozycja tam śmiertelnie boi się komisji?
Z kolei politycy PiS przekonują, odnosząc się do reakcji opozycji, że „nie ma się czego bać”. – Przecież tu wyraźnie widać, że jak się uderzy w stół, to jakieś nożyce się odzywają. Dlaczego się ta nasza szanowna opozycja, w szczególności pan Donald Tusk, tak śmiertelnie boi komisji weryfikującej wpływy rosyjskie? – pytał Mateusz Morawiecki.
Tymczasem wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz zasugerował, że przed komisją powinno stanąć też wielu dziennikarzy. – Moim zdaniem również powinno wielu dziennikarzy stanąć przed tą komisją, którzy mają również w swojej działalności pewnego rodzaju naleciałości prorosyjskie. Między innymi dziennikarze, którzy współpracowali z takim portalem jak Telegraf – stwierdził wiceminister.