Liczne przekłamania w sprawie zabójstwa Anastazji Rubińskiej. Polscy detektywi prostują
Obecni w Grecji polscy detektywi, których zatrudniła matka Anastazji Rubińskiej, postanowili sprostować liczne nieprawdy, przekazywane polskiej opinii publicznej w kwestii śledztwa. Stwierdzili m.in., że nie jest prawdą, iż podejrzany Salahuddin S. pisał do znajomych, iż „zrobił coś strasznego”.
Detektywi wypowiedzieli się na temat sprawy Anastazji
— Według naszej wiedzy jest to przekłamanie wielokrotnego tłumaczenia tekstu z języka bengalskiego na grecki, a następnie z greckiego na polski. Podobnie wygląda sprawa wyszukiwania dotyczącego filmów porno o tematyce „gwałtu” czy „gwałtu w dżungli” – wyjaśniali. Zatrzymany miał szukać różnych podobnych fraz, ale nie tych konkretnych.
Niewłaściwa jest też ich zdaniem interpretacja krążącego w polskich mediach społecznościowych nagrania. Na filmie rzekomo widziano Anastazję ze sprawcą. — Film poddaliśmy analizie i w naszej ocenie, na nagraniu nie jest widoczna Anastazja. Motocykl wyglądem różni się od tego, który zabezpieczyła grecka policja – przekonywali.
Rodzina chce sprowadzić podejrzanego do Bangladeszu
Banglijczyk przed wyjazdem do Włoch skontaktował się z 20-latką, która sama o sobie mówiła jako o „przyszłej żonie” Salahuddina S. — Potwierdziła, że podejrzany nie ma żony i dzieci, że ma rodzeństwo i kuzynostwo mieszkające na terenie Włoch – mówili detektywi. Kobieta dodała, że podejrzany o zabójstwo jest muzułmaninem.
W trakcie prywatnego śledztwa ustalono, że bliscy mężczyzny będą wnioskować o jego powrót do kraju i osądzenie w ojczyźnie. Jest na to jednak mała szansa, ponieważ Unia Europejska niechętnie decyduje się na takie kroki w podobnych sprawach. Wbrew opiniom ojca zamordowanej, detektywi matki Anastazji sądzą, że zabójca działał w pojedynkę.