Chuligan ma zapłacić milion euro za przerwanie meczu
"Nie będzie taryfy ulgowej. Przeprowadzimy sprawę, jeżeli będzie to potrzebne, we wszystkich instancjach drogi sadowej. Będziemy tego człowieka ścigać do końca" - powiedział dyrektor stadionu Parken Fleming Oestergaard w duńskiej telewizji.
Sprawa przeciwko 29-letniemou chuliganowi rozpocznie się w najbliższy wtorek w sądzie w Kopenhadze.
"Naprawdę bardzo żałuję tego co zrobiłem. Suma odszkodowania jest ogromna i bez względu na jej wysokość, jaka zostanie zasądzona, zdaję sobie sprawę, że już nigdy w życiu nie będę mógł nic posiadać, ponieważ będę ścigany przez komorników" -powiedział chuligan.
To jeszcze nie koniec jego kłopotów, ponieważ Duński Związek Piłki Nożnej (DBU) zamierza wnieść osobny pozew o odszkodowanie.
Reprezentacja Danii ma zakaz rozgrywania następnych trzech meczów eliminacji w odległości mniejszej niż 140 kilometrów od Kopenhagi. Stadion w Aarhus jest największym obiektem, z którego Duńczycy mogli skorzystać, lecz mimo że ma trybuny na 20 tysięcy miejsc, mieści tylko połowę publiczności stadionu Parken w Kopenhadze.
"Z powodu zachowania jednego człowieka najważniejszych meczów tych eliminacji Dania-Hiszpania oraz Dania-Liechtenstein nie możemy rozgrywać na stadionie narodowym, który z pewnością byłby wypełniony do ostatniego miejsca, doping byłby inny oraz oczywiście inne wpływy i z biletów i od sponsorów. Stratami zostanie obciążony chuligan, a kara niech będzie przestrogą dla innych" - stwierdził rzecznik DBU Lars Berendt.
pap, ss