W co gra Macron w sprawie Karabachu? „Głównymi beneficjentami są Rosja i Iran”

Dodano:
Emmanuel Macron Źródło: Shutterstock / Victor Joly
Polityka Macrona na Kaukazie Południowym jest całkowicie sprzeczna ze stanowiskiem Brukseli czy Waszyngtonu, którzy działają na rzecz pokoju między Armenią a Azerbejdżanem. Padają podejrzenia, że prezydent Francji idzie ścieżką wytyczoną przez Putina.
Igor Chalenko

27 czerwca, na spotkaniu z przedstawicielami społeczności ormiańskiej w Marsylii, Emmanuel Macron oświadczył, że wywiera większą presję na prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Alijewa niż premier Armenii Nikol Paszynian:

„Jestem jedynym, który ma jasne stanowisko i przesłanie w kwestii Arcachu” (tak prorosyjscy ormiańscy separatyści nazywają swoją enklawę w azerbejdżańskim Karabachu – red.).

W tym samym wystąpieniu prezydent Francji podkreślił, że zrobi wszystko, co w jego mocy, żeby Armenię wspierać. Dodał, że Francja po raz pierwszy w historii wysłała swojego attaché wojskowego do tamtejszej ambasady.

Polityka Macrona na Kaukazie Południowym jest całkowicie sprzeczna ze stanowiskiem Brukseli czy Waszyngtonu, którzy działają na rzecz pokoju między Armenią a Azerbejdżanem.

Wojna w Karabachu

W tym miejscu należałoby przypomnieć, że konflikt w rejonie Górskiego Karabachu trwa już od dziesięcioleci. Przybrał na sile w 2020 roku między 27 września a 10 listopada. W tzw. wojnie 44-dniowej Armenia po raz kolejny starła się z Azerbejdżanem o sporną ormiańską enklawę. Armeńczykom pomagali Rosjanie połączeni historycznymi korzeniami z prawosławnymi Ormianami. W przypadku Azerbejdżanu była to Turcja, wspierająca pokrewny językowo, etnicznie i religijnie naród. I chociaż jeszcze w 2020 roku w Moskwie podpisano zawieszenie broni, to i tak było ono później przez obie strony łamane. Armenia wprawdzie w maju tego roku uznała Górski Karabach za część Azerbejdżanu, jednak żadne oficjalne porozumienie pokojowe nie zostało podpisane.

Sytuację pilnie śledzą ukraińskie media, bo konflikt tli się tam do dzisiaj.

„Azerbejdżan nie jest agresorem w tym konflikcie, ale stał się ofiarą architektów projektu Wielkiej Armenii, którego realizację ułatwiła Moskwa. Teraz, w wyniku drugiej wojny o Karabach, Azerbejdżan przywraca swoje suwerenne terytoria. Wywołało to ostrą reakcję milionowej ormiańskiej diaspory i poszczególnych francuskich polityków, którzy znaleźli się pod jej wpływem”

– czytamy w analizie opublikowanej kilka miesięcy temu przez ukraiński 5 kanał telewizyjny.

Oświadczenie Macrona z Marsylii oburzyło Ukraińców jeszcze bardziej, bo pokazało, że Francja wspiera prorosyjskich separatystów w Karabachu.

Jeśli stanowisko Francji nie jest korzystne ani dla Zachodu, ani dla Ukrainy, to kto korzysta na takiej polityce? Głównymi beneficjentami są Rosja i Iran.

Podsycanie konfliktu jest Rosjanom na rękę

W maju tego roku amerykański dziennik „The Wall Street Journal” zauważył, że polityka prezydenta Macrona na Kaukazie Południowym z jednej strony idzie w parze z regionalnymi interesami Moskwy i Teheranu, a z drugiej, pozostaje sprzeczna z wysiłkami Waszyngtonu i Brukseli na rzecz osiągnięcia porozumienia pokojowego między Erewaniem a Baku.

„Paryż zajął stanowisko, które wzmacnia rosyjską i irańską grę na Południowym Kaukazie”

– pisze amerykański dziennik.

Rumuński „Newsweek” stwierdza, że w celu zapewnienia sobie nacisku na Baku, Moskwa zaangażowała ormiańskich separatystów w Karabachu.

Podsycanie konfliktu w Górskim Karabachu jest Rosjanom na rękę. Tym bardziej, że Unia Europejska, odcięta od paliw z Rosji, właśnie w Azerbejdżanie upatruje swojego sojusznika, który mógłby zasypać surowcową lukę po zakazie importu z Rosji. W lipcu zeszłego roku Bruksela podpisała z Baku strategiczne partnerstwo w dziedzinie energii. Azerowie mają podwoić dostawy gazu do Unii i wejść we wspólne inwestycje.

„Moskwa wraz z Teheranem postrzegają separatystyczną enklawę w Karabachu jako dla azerbejdżańskich dostaw energii do UE” – wyjaśnia z kolei izraelski think-tank, Begin-Sadat Center.

Macron zdaje sobie zresztą sprawę, że działa wbrew unijnej polityce. Na czerwcowym spotkaniu z Ormianami w Marsylii mówił przecież, że będzie kontynuował swoje wysiłki, nawet jeśli ze swoim poglądem na sprawy Karabachu zostanie na arenie międzynarodowej praktycznie sam.

Popieranie przez Macrona ormiańskiego separatyzmu niepokoi również samą Ukrainę, która od półtora roku walczy przecież z Rosją wspieraną przez Iran. – Dzięki partnerstwu z Azerbejdżanem, Unii Europejskiej udaje się odmawiać kolejnych dostaw energetycznych z Rosji – zauważa ukraiński portal informacyjny Cenzor.net.

W co gra Macron?

Prezydent Francji stał się zakładnikiem radykałów z ormiańskiej diaspory, mimo że mają one niewielkie znaczenie wyborcze we Francji. Liczba wszystkich francuskich obywateli pochodzenia ormiańskiego uprawnionych do głosowania wynosi około 600 tys. To zaledwie niewielki procent całego elektoratu.

Według doniesień ormiańskich mediów, 1 czerwca tego roku, tuż po szczycie europejskim w Kiszyniowie, prezydent Macron zadzwonił do Mourada Papaziana, współprzewodniczącego Rady Koordynacyjnej Organizacji Ormiańskich we Francji. W rozmowie miał skarżyć się na unijnych urzędników, kanclerza Niemiec Olafa Scholza czy przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela, którzy uważają Karabach za integralną część Azerbejdżanu, a tylko francuski prezydent jest tak naprawdę zainteresowany przyszłością Arcachu.

„Wspierając Armenię, francuscy politycy próbują przenieść uwagę świata z wojny na Ukrainie na Południowy Kaukaz”

– donosi agencja RBC Ukraine.

Wiele analiz pokazuje, że często to Kreml dyktuje politykę zagraniczną Paryża. Być może dlatego wpływowe siły we Francji nie są zainteresowane zwycięstwem Ukrainy i przenoszą uwagę z dyktatora Putina na Azerbejdżan, który dostarczył Ukraińcom pomoc humanitarną czy darmowe paliwo na zasiewy.

Londyńskie wydanie EuToday sprecyzowało, że „Francja, podobnie jak Rosja, nie czerpie korzyści z rozwiązania konfliktu ormiańsko-azerbejdżańskiego. Służy im on jako pretekst do utrzymania i zwiększenia swoich wpływów na Kaukazie Południowym”.

Można więc pokusić się o stwierdzenie, że przywódcy Francji i Rosji zachęcają do eskalacji konfliktu na Kaukazie, maskując swoje działania retoryką mediacji.

Ukraiński Telegraf dodaje z kolei, że „polityka Macrona na Kaukazie Południowym jest zgodna z interesami Putina i obie stanowią przeszkodę dla wysiłków Waszyngtonu na rzecz osiągnięcia pokoju między Armenią a Azerbejdżanem”.

Ale jest jeszcze jeden prawdopodobny powód wspomnianej polityki Macrona: Francja jest tak gospodarczo uzależniona od Rosjan, że zwycięstwo Ukrainy ją nie interesuje. Godzą się więc z rosyjską agresją, a podsycając konflikt między Armenią i Azerbejdżanem, chcą zadowolić Putina.

Igor Chalenko, ukraiński politolog i ekspert z zakresu spraw międzynarodowych. Kierownik ukraińskiego Centrum Analiz i Strategii, komentator polityczny, częsty gość programów publicystycznych na temat bieżących wydarzeń w Ukrainie.

Źródło: Wprost
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...