Śmierć Kamilka z Częstochowy. Sąd podjął decyzję ws. matki i ojczyma zakatowanego chłopca
W piątek 7 lipca przed sądem w Częstochowie odbyła się rozprawa dotycząca odebrania matce i ojczymowi zakatowanego Kamilka praw rodzicielskich nad rodzeństwem chłopca. Przypomnijmy, że skatowany 8-letni Kamilek zmarł 8 maja w szpitalu w Częstochowie.
Sprawa śmierci Kamila z Częstochowy. Sąd odebrał prawa matce i ojczymowi
7 lipca w sądzie w Częstochowie stawili się biologiczni ojcowie dzieci 35-letniej Magdaleny B., matki skatowanego Kamilka z Częstochowy, czyli Artur Topól, biologiczny ojciec zmarłego Kamilka oraz o rok młodszego Fabianka, który stara się o odzyskanie praw rodzicielskich do młodszego syna. Uczestnikiem postępowania był również Wojciech J., ojciec przyrodniego rodzeństwa Kamilka: 11-letniego brata i 9-letniej siostry. Do sądu została doprowadzona Magdalena B., matka Kamila. Dawid. B., ojciec 3-letniego Mateusza i rocznego Oskara nie został przetransportowany z aresztu i zeznawał za pomocą połączenia wideo. Rozprawa toczyła się za zamkniętymi drzwiami.
W wyniku piątkowej decyzji sądu Magdalena B. straciła władzę rodzicielską wobec wszystkich pięciorga swoich dzieci. Z kolei Dawid B. został pozbawiony praw do dwójki swoich dzieci.
Obecnie dwójka najmłodszych dzieci Magdaleny B: Mateusz i Oskar przebywa w pieczy zastępczej. Pozostałe: Damian, Julia i Fabian są w ośrodku opiekuńczym. Sąd wyznaczy datę kolejnej rozprawy, w której będzie decydować, kto przejmie opiekę nad dziećmi.
Śmierć Kamila z Częstochowy
Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka w oficjalnym komunikacie przekazało, że bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi.
Dawid B., ojczym Kamilka, usłyszał zarzuty dotyczące m.in. usiłowania zabójstwa dziecka ze szczególnym okrucieństwem i znęcania się ze szczególnym okrucieństwem. Z kolei matce dziecka zarzucono narażanie syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia oraz udzielenie pomocy mężowi w znęcaniu się nad nim. Kobieta przyznała się do winy, ale tłumaczyła, że bała się męża.