Nietypowe znalezisko w Trzebieniu. MON: To amerykański dron zwiadowczy
Wcześniej informowaliśmy, że wieczorem 20 lipca na terenie lasu w Trzebieniu doszło do odkrycia niezidentyfikowanego obiektu. Sprzęt zauważył spacerujący niedaleko stacji benzynowej mężczyzna, który o znalezisku poinformował służby. Na miejscu zjawili się policjanci oraz strażacy. – Nie było poszkodowanych – przekazał w rozmowie z RMF FM starszy brygadier Aleksander Kucharczyk. Podkreślił również, że nie doszło do eksplozji ani pożaru.
W Trzebieniu rozbił się dron zwiadowczy
Zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn odniósł się do znaleziska we wpisie na Twitterze. „Dron znaleziony na Dolnym Śląsku został zabezpieczony przez właściwe do tego służby. Dotychczasowa analiza wykazała, że nie mamy do czynienia z wrogim bezzałogowym statkiem powietrznym” – napisał, potwierdzając, że odnaleziony obiekt to dron. „Sytuacja jest pod kontrolą i nie rodzi zagrożeń dla Polski” – zapewnił.
Dolny Śląsk. Dron należał do amerykańskiego wojska
Od początku podejrzewano, że sprzęt może należeć do wojsk amerykańskich. Rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Bolesławcu powiedział w rozmowie z dziennikarzami, że przedstawiciel armii USA zgłosił się do polskich służb jeszcze zanim odnaleziono obiekt i przyznał, że zgubili w lesie drona.
Biuro prasowe MON potwierdziło te przypuszczenia w odpowiedzi na pytania zadane przez „Fakt”. „Z pozyskanych informacji wynika, że podczas wykonywania lotu szkoleniowego przez żołnierzy USA utracono kontakt z dronem, który następnie spadł w terenie leśnym” – przekazało Ministerstwo. Centrum Operacyjne Ministra Obrony Narodowej zdradziło, co stało się ze sprzętem. – Drona przejęła strona amerykańska, do której należy bezzałogowiec – powiedział „Faktowi” przedstawiciel jednostki.