Putin przyjął Łukaszenkę. „Ciekawe, kto pierwszy przygotuje rozmówcy «herbatkę na specjalną okazję»…”
Aleksander Łukaszenka przybył z wizytą do Rosji w sobotę. Władimir Putin przyjął białoruskiego dyktatora w Pałacu Konstantynowskim w Petersburgu. Była to pierwsza rozmowa twarzą w twarz prezydentów od czasu buntu Jewgienija Prigożyna i przetransportowania wagnerowców na Białoruś.
W oficjalnych komunikatach podawano, że wśród poruszonych tematów znajdą się przede wszystkim kwestie związane z bezpieczeństwem oraz sankcjami nakładanymi na Rosję i Białoruś przez Zachód. Łukaszenka i Putin mieli także omówić kwestie związane z Grupą Wagnera i buntem Prigożyna.
Spotkanie Łukaszenki i Putina w Moskwie
Ze zdjęć opublikowanych przez oficjalne kanały wynika, że spotkanie przebiegało w dość swobodnej, przynajmniej z pozoru, atmosferze. Putin i Łukaszenka nie założyli krawatów, a prezydent Rosji siedział rozłożony w fotelu. Na fotografię zwrócił uwagę też Stanisław Żaryn, zastępca ministra koordynatora służb specjalnych, a także pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej Rzeczypospolitej Polskiej.
„Putin – ośmieszony przez własnego «kucharza» – i Łukaszenka – marionetka w rosyjskim teatrzyku – snują plany podboju świata i znów grożą Polsce” – skomentował na Twitterze. „Ale wbrew pozorom między oboma satrapami coraz więcej napięć. Ciekawe, kto pierwszy przygotuje rozmówcy «herbatkę na specjalną okazję»…” – napisał Żaryn.
Groźby pod adresem Polski
Z relacji mediów wynika, że prezydent Rosji miał powiedzieć swojemu rozmówcy, że „Ukraińcy ponieśli porażkę na froncie a zapowiadana przez nich kontrofensywa zakończyła się fiaskiem”. – Była, ale upadła – miał w odpowiedzi stwierdzić Aleksander Łukaszenka.
Według białoruskiej, państwowej agencji BelTA wynika, że Łukaszenka powiedział Putinowi, że wagnerowcy zaczęli ich „stresować”, bo „proszą o pozwolenie ruszenia na Zachód”. Białoruski dyktator stwierdził, że najemnicy mieli mu mówić o „wycieczkach do Warszawy i Rzeszowa”.
W trakcie rozmowy Łukaszenka miał też powtarzać propagandowy przekaz, zgodnie z którym Polska miałaby być zainteresowana zagrabieniem części terytorium zachodniej Ukrainy. Dyktator miał pokazać Putinowi mapę, na której zaznaczono rzekomy przerzut polskich wojsk pod granicę Państwa Związkowego. Według dyktatora jedna z polskich brygad znajduje się już 40 km od Brześcia, a kolejna 100 km od Grodna.