Wrak samochodu syna Sylwii Peretti poddany niezwykłym badaniom. Czego szukają śledczy?
Prokuratura w Krakowie zleciła ponowne przeprowadzenie oględzin wraku renault megane, którym podróżował syn Sylwii Peretti i jego trzech znajomych. Przy pomocy psów tropiących sprawdzane będzie, czy pasażerowie pojazdu nie mieli przy sobie narkotyków. Pobrany zostanie też materiał genetyczny, by ustalić dokładnie, na których miejscach siedzieli pasażerowie podczas kolizji.
Kilkunastu biegłych bada sprawę wypadku w Krakowie
Krakowska „Gazeta Wyborcza” dotarła też do informacji o kilkunastu biegłych, pracujących przy tej sprawie. Jeden z nich ma ocenić poziom tuningu auta i ocenić, czy jego konstrukcja nie miała znaczenia w związku z tragicznymi wydarzeniami przy moście Dębnickim.
– To auto było nietypowe. Nie dość, że sportowe, to jeszcze tuningowane. Dlatego chcemy ustalić, czy dokonane w nim przeróbki mogły mieć wpływ na zdarzenie. Biegły ma się wypowiedzieć również co do tego, czy ten pojazd w ogóle mógł poruszać się po drogach – przekazał „Gazecie Wyborczej Kraków” Rafał Babiński, szef Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Dwóch innych biegłych będzie sprawdzać z kolei, czy w czasie wypadku prawidłowo ustawione było oznakowanie ostrzegające przed remontem mostu. Inna grupa ma analizować telefony ofiar i urządzenia rejestrujące wewnątrz samochodu syna Sylwii Peretti. Wciąż nie znaleziono też pieszego, który krótko przed tragedią wszedł na jezdnię w niedozwolonym miejscu. Prokuratura sprawdza bowiem, czy inne osoby mogły przyczynić się do wypadku.
Tragiczny wypadek w Krakowie. Patryk P. był pod wpływem alkoholu
Do opisywanego tutaj wypadku doszło w nocy z 14 na 15 lipca w okolicach Mostu Dębnickiego w Krakowie. Wśród ofiar znaleźli się Marcin H., Michał G. i jego kuzyn Olek T. a także Patryk P., syn celebrytki znanej z programu Królowe życia, który według ustaleń prokuratury kierował samochodem.
Małopolska policja przekazała, że kierujący Renault Megane jadący Aleją Krasińskiego w kierunku Mostu Dębnickiego stracił nagle panowanie nad pojazdem, potrącił słupki zawężające jezdnię, przejechał przez skrzyżowanie uderzając w słup sygnalizacji świetlnej i lampę oświetlenia ulicznego. Następnie zjechał, dachując, po schodach na Bulwar Czerwieński, gdzie z kolei uderzył w betonowy murek okalający ścieżkę dla pieszych.
Według protokołu jazdy, kierujący pojazdem Patryk P. miał 2,3 promila alkoholu we krwi. U Michała G. badanie także wykazało 2,3 promila alkoholu we krwi a u Aleksandra T. 1,4 promila. Co więcej, tam, gdzie ograniczenie nakazywało jazdę maksymalnie 40 km/h, według prokuratury kierowca mógł jechać 120 km/h lub więcej.