Funkcjonariusz SBU ostrzega: Wagnerowcy mogą porywać Polaków
Nim wagnerowcy dotarli na Białoruś, dali się poznać służbom z Ukrainy. O tym, czego można się po nich spodziewać, mówił w telewizji Kanał 24 były pracownik SBU Iwan Stupak. Stupak przestrzegał, by nie lekceważyć zagrożenia ze strony wagnerowców. – Nie wykluczamy żadnego scenariusza – mówił.
Prowokacje wagnerowców
Jego zdaniem najemnicy Jewgienija Prigożyna mogą uciekać się do różnego typu prowokacji. Wskazał, że można spodziewać się m.in. porwań polskich strażników granicznych lub prób wywołania z nimi strzelaniny. Zdaniem byłego funkcjonariusza wagnerowcy mogą też wejść w głąb kraju i przeprowadzić akcje sabotażowe. Ukrainiec ostrzega też przed nasileniem kryzysu migracyjnego przy udziale ludzie Prigożyna i cudzoziemców z Syrii i Libii.
Zdaniem Stupaka ci wagnerowcy, którzy są na Białorusi, to nie skazańcy zwerbowani na szybko na potrzeby wojny w Ukrainie, ale doświadczeni najemnicy, którzy stanowią trzon grupy. – Są bardzo profesjonalni i mają duże doświadczenie w Syrii, Libii i Republice Środkowoafrykańskiej – mówił pracownik SBU.
Wagnerowcy na Białorusi
Po buncie Jewgienija Prigożyna członkowie Grupy Wagnera, którzy odmówili podpisania kontraktów z rosyjskich ministerstwem obrony, przenieśli się na Białoruś. Przebywają na poligonach pod Brześciem i w Osipowiczach. Oficjalnie ich zadaniem jest trenowanie wspólnie z białoruską armią, ale polskie władze obawiają się, że najemnicy mogą być używani do destabilizacji sytuacji na granicy polsko-białoruskiej.
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik w poniedziałek stwierdził, że nasze służby szacują obecnie liczebność Grupy Wagnera na Białorusi „między 3,5 a 5 tysięcy”. Podkreślił, że całkowita liczebność tej zbrodniczej formacji przewyższa liczebność armii Litwy.
– Grupa Wagnera jest za mała, żeby wykonać agresję na Polskę, ale już jest dużo bardziej liczna niż armia litewska. Oczywiście, Litwa jest w NATO, Łotwa jest w NATO i to daje im bezpieczeństwo (...) Każdy odpowiedzialny rząd, mając morderców, zabijaków po drugiej stronie granicy przygotowywałby się do najgorszego – uzupełnił Wąsik.