Maksymiuk i Lewandowska zeznawali ws. "seksafery"
Maksymiuk tuż po przesłuchaniu powiedział dziennikarzom, że odpowiadał głównie na pytania dotyczące b. doradcy Samoobrony Piotra Podgórskiego.
"Pytano mnie głównie o moje relacje z panem Podgórskim. Mówiłem o jego rewelacjach, fantazjach. Był taki przypadek, że pan Podgórski przyszedł i chciał ze mną uzgodnić zeznania, jakie miał składać dzień później" - mówił Maksymiuk.
O Podgórskim było głośno w połowie stycznia, kiedy to lider Samoobrony Andrzej Lepper zapowiedział złożenie doniesienia do prokuratury na niego. Według Leppera, Podgórski miał pytać wiceszefa Samoobrony Janusza Maksymiuka, w obecności świadków, "jak ma zeznawać w prokuraturze łódzkiej w tzw. seksaferze, jeśli będzie w tej sprawie przesłuchiwany".
Podgórski w lutym w rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że Lepper zaproponował jego żonie intymne spotkanie w zamian za przyspieszenie kariery politycznej.
W poniedziałek w łódzkiej prokuraturze przesłuchano także posłankę Samoobrony Sandrę Lewandowską.
"Pytano mnie czy znane mi są jakieś zdarzenia, zachowania w związku z +seksaferą+. Mówiłam, że nie miałam z tym nic wspólnego. Nie wiem, co mogło kierować tymi dziewczynami, które składały zeznania. To co opowiadały, to jakiś absurd. Okazuje się, że są to fałszywe zeznania i mam nadzieję, że te osoby będą pociągnięte do odpowiedzialności karnej. Nie padło żadne pytanie dotyczące pana Łyżwińskiego. Chodziło tylko o naszego przewodniczącego" - powiedziała Lewandowska.
We wtorek w łódzkiej prokuraturze ma zostać przesłuchana żona Stanisława Łyżwińskiego - Wanda.
Prokuratorskie śledztwo dotyczy "żądania oraz przyjmowania korzyści osobistych o charakterze seksualnym" przez osobę pełniącą funkcję publiczną i uzależnienia od nich zatrudnienia w biurze poselskim. Dotąd przesłuchano w nim ponad 150 osób.
W związku z tą sprawą pod koniec sierpnia Prokuratura Okręgowa w Łodzi przedstawiła b. posłowi Samoobrony Stanisławowi Łyżwińskiemu łącznie siedem zarzutów, w tym: gwałtu, przyjmowania i żądania korzyści osobistych o charakterze seksualnym, wykorzystania lub usiłowania wykorzystania seksualnego czterech kobiet, nakłaniania Anety Krawczyk (głównego świadka w sprawie tzw. seksafery) do przerwania ciąży oraz podżegania do porwania biznesmena. Zarzuty dotyczą lat 1999-2003. Poseł, który trafił do aresztu, nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Grozi mu kara do 10 lat więzienia.
Wcześniej prokuratura oskarżyła także radnego sejmiku woj. łódzkiego i działacza Samoobrony Jacka P. m.in. o nakłanianie Krawczyk do przerwania ciąży i narażenie życia kobiety. Ponadto, Jacek P. oskarżony jest o usiłowanie poplecznictwa, a tym samym utrudnianie śledztwa. Grozi mu kara do 8 lat więzienia.
Zarzuty postawiono także b. działaczowi Samoobrony z Myślenic Franciszkowi I. i b. działaczowi tej partii z Tomaszowa Maz. Pawłowi G. I. jest podejrzany o poplecznictwo i podżeganie do składania fałszywych zeznań, a Pawłowi G. zarzuca się grożenie śmiercią Krawczyk i poplecznictwo. Grozi im kara do 5 lat więzienia.
Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu ub. roku po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i liderowi Samoobrony Andrzejowi Lepperowi. Krawczyk twierdziła też, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Andrzeja Leppera.
ab, pap