Kandydatka z list KO padła ofiarą gróźb i wyzwisk. „Ściągniemy z ciebie tę szmatę!”
Do zdarzenia doszło w trakcie zbierania podpisów na jednej z ulic w powiecie dębickim. Kandydatka z list Koalicji Obywatelskiej wraz z towarzyszącą jej grupą została zwyzywana przez przechodzących obok mężczyzn. O szczegółach incydentu Marta Kabara-Dziadosz opowiedziała „Gazecie Wyborczej”.
Atak na kandydatkę KO. Usłyszała wyzwiska i groźby
– Usłyszałyśmy, że jesteśmy „idiotkami”, „ku**ami, które powinny stać przy garach”. Nazywali nas na przemian „ruskami” i „Niemkami” – relacjonowała kandydatka z Dębicy. Kobieta stwierdziła, że wulgarni mężczyźni byli zwolennikami Prawa i Sprawiedliwości. Miała wielokrotnie zwracać im uwagę oraz pytać o przyczynę ataku.
– Wielokrotnie robiłyśmy też krok w tył i nie reagowałyśmy. Trudno uznać za obelgę słowo "Niemka". Ale zgodnie z obecną narracją rządu w odniesieniu do KO jest wykorzystywane pejoratywnie – stwierdziła Kabara-Dziadosz. Kandydatka KO jest działaczką społeczną oraz aktywistką zajmującą się prawami kobiet. Przyznała, że podczas strajków doświadczała podobnych sytuacji.
Marta Kabara-Dziadosz zapowiada stanowczą reakcję
W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” opowiedziała także o groźbach, które otrzymała w wiadomości na Messengerze. W niedzielę na jej prywatny profil na Facebooku przesłano nagranie, w którym dwaj mężczyźni kpili z jej nazwisk i grozili, że „ściągną z niej tę szmatę”. – Chodziło o koszulkę Koalicji Obywatelskiej (...) Moim zdaniem to akt agresji. Prawnicy już zajmują się tymi groźbami – zapewniła działaczka.
Marta Kabara-Dziadosz poinformowała, że zastraszanie, szykanowanie oraz akty agresji nie zniechęcą jej do realizowania wyborczego planu. Zapowiedziała także, że każdą podobną sytuację będzie zgłaszała na policję. – Będę nadal startowała z Koalicji Obywatelskiej i nie dam się zastraszyć – podsumowała kandydatka do Sejmu.