Sprzeczne relacje ws. ataku drona na Moskwę. Do sieci trafiło nagranie z pożaru
Ukraińcy coraz częściej atakują terytorium Rosji z użyciem dronów. Pod koniec sierpnia informowaliśmy o spektakularnym ataku na lotnisko pod Pskowem, gdzie zniszczono cztery samoloty transportowe Ił-76, a dwa kolejne zostały uszkodzone.
Cel nalotów dronów na Moskwę
Jednak jednym z głównych celów tego rodzaju nalotów jest Moskwa. W ostatnich tygodniach tego rodzaju stały się niemal codziennością. Naloty nie wyrządzają zazwyczaj poważnych szkód, ale nie to jest ich celem.
Chodzi o przekreślenie narracji Kremla, jakoby napaść na Ukrainę – cynicznie określana jako „specjalna operacja wojskowa” – przebiegała zgodnie z planem oraz uzmysłowienie mieszkańcom Rosji, z czym na co dzień mierzą się Ukraińcy.
Oświadczenie mera Moskwy
W nocy ze środy na czwartek, tj. 6 na 7 września, doszło do kolejnych ataków. Burmistrz Moskwy Siergiej Sobianin poinformował na Telegramie, że obrona powietrzna zestrzeliła drona lecącego w kierunku rosyjskiej stolicy.
Doszło do tego w miejscowości Ramienskoje, która znajduje się kilkadziesiąt km na na południowy wschód od Moskwy. Warto dodać, że w pobliżu znajduje się międzynarodowy port lotniczy Żukowski.
„Dzisiaj w nocy (...) siły obrony powietrznej powstrzymały próbę ataku bezzałogowca na Moskwę. Na miejscu upadku wraku nie ma żadnych uszkodzeń ani ofiar. Służby ratunkowe pracują na miejscu” – napisał Sobianin.
Sprzeczne relacje ws. skutków nalotu
Na Telegramie pojawiły się także wpisy mieszkańców wspomnianej miejscowości, które przeczą relacji Sobianina. Wynika z nich, że wskutek upadku drona doszło do uszkodzeń okolicznych domów.
„Na początku nastąpił silny wybuch, spadło szkło. Okna sąsiadów na górze zaczęły wypadać razem z framugami, odpadł tynk” – czytamy w jednym z takich wpisów.
Ponadto, rosyjskie ministerstwo ds. sytuacji nadzwyczajnych poinformowało, że po zestrzeleniu drona wybuchł pożar magazynu. Płomienie objęły powierzchnię ponad tysiąca m kw. Ukraiński portal ZN opublikował nagranie z akcji gaśniczej.