Makabra na fermie znanego producenta. Stosy martwych kur i zakrwawione jaja
Tego lata Oksana, aktywistka związana z ukraińskim oddziałem Otwartych Klatek, razem ze swoim partnerem – Saszą – zatrudniła się na fermie kur niosek w miejscowości Wioska w powiecie Grodzisk Wielkopolski. Kurnik należy do największego producenta jaj w Unii Europejskiej – Ferm Drobiu Woźniak. Na tej fermie hodowanych jest prawie milion kur w chowie klatkowym oraz kilkadziesiąt tysięcy kur w chowie ściółkowym. Co piąta kura nioska w Polsce żyje na jednej z ferm Woźniak.
Skandaliczne warunki na fermie największego producenta jaj w UE
Oksana i Sasza przez kilka tygodni dokumentowali swoją codzienną pracę. Jednym z podstawowych obowiązków było usuwanie martwych kur z klatek. Zwierzęta umierały, bo nie wytrzymywały warunków chowu, były zabijane przez inne kury z klatek lub w wyniku zaklinowania się, np. pod grzędą.
Każdego dnia pracownicy zbierali od kilkudziesięciu do kilkuset martwych zwierząt – niektóre leżały w klatkach kilka tygodni i były już w stanie rozkładu. Padłe kury w żargonie pracowniczym nazywane były „zdychami”. – Czasami były sine i wyciekały z nich jakieś płyny. To było straszne i nieprzyjemne – opowiada Sasza w materiale Otwartych Klatek.
Kury żyją w ogromnym ścisku, co sprzyja pojawianiu się konfliktów. Na porządku dziennym była agresja (w tym zadziobywanie się na śmierć) czy akty kanibalizmu. Liczne zwierzęta były w bardzo złej kondycji fizycznej – miały braki w upierzeniu, zdeformowane nogi, rany na ciele, a niektóre umierały z wycieńczenia. Na filmach widać również przypadki kur, które umierały podczas znoszenia kolejnych jaj.
– Kury nioski w chowie przemysłowym znoszą ponad 300 jaj rocznie. Tak intensywna produkcja i wysoki poziom eksploatacji powoduje, że niektóre zwierzęta umierają z wyczerpania. Pozostałe trafiają na ubój już po około 18 miesiącach, ponieważ ich ciała nie są w stanie utrzymać wysokiej produkcji. W odpowiednich warunkach mogłyby żyć nawet 10 lat – komentuje tech. wet. Bogna Wiltowska, Dyrektorka ds. Śledztw i Interwencji w Stowarzyszeniu Otwarte Klatki.
Zawiadomienie do prokuratury
Otwarte Klatki złożyły do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami. – Sprawa klatkowego chowu kur niosek jest wyjątkowa na tle tych, którymi zajmowaliśmy się do tej pory, ponieważ nie mamy tutaj jednego winowajcy, który znęcał się nad zwierzętami. Tutaj zawinił wadliwy system, który pozwala na codzienne cierpienie zwierząt z uwagi na warunki, w jakich żyją, nieudzielanie im pomocy weterynaryjnej w przypadku urazów i chorób– mówi Angelika Kimbort, radczyni prawna reprezentująca Otwarte Klatki.
– Ten system stworzył jednak człowiek, zapominając, że kury to żywe istoty, zdolne do odczuwania cierpienia, którym człowiek jest winien poszanowanie i opiekę. Abstrahując od warunków na konkretnych fermach chów klatkowy to synonim cierpienia. Co prawda przepisy określają warunki utrzymywania zwierząt, ale te przepisy służą bardziej człowiekowi. To zalegalizowanie cierpienia – materiały zebrane przez Oksanę i Saszę dobitnie to pokazują – dodaje prawniczka.
UE wprowadzi zakaz chowu klatkowego?
Zakaz chowu klatkowego jest obecnie rozważany na poziomie całej Unii Europejskiej w ramach rewizji wszystkich unijnych przepisów dot. dobrostanu zwierząt. Europejską Inicjatywę Obywatelską „Koniec Epoki Klatkowej" zorganizowaną przez organizację Compassion In World Farming podpisało aż 1,4 miliona osób. Tej jesieni Komisja Europejska ma przedstawić wniosek ustawodawczy w tej sprawie.
– Wiemy, że przemysł produkcji zwierzęcej będzie silnie oponował przepisom, które mają polepszyć dobrostan zwierząt na fermach. Jednak nie możemy dłużej czekać – każdego roku 300 milionów zwierząt cierpi w klatkach w Unii Europejskiej, w tym na fermach należących do Ferm Drobiu Woźniak. Mamy nadzieję, że nasze śledztwo rozwieje wszelkie wątpliwości co do tego, czy kury w klatkach mają godne warunki, a firma podejmie odpowiedzialny społecznie krok i wycofa całkowicie klatki ze swojej produkcji – podsumowuje Wiltowska.