Startowała z listy Kukiz'15, teraz jest kandydatką PiS-u. Elżbieta Zielińska: Nie odczuwam żadnej zadry
Magdalena Frindt, „Wprost”: W 2015 roku dostała się pani do Sejmu, startując z listy Kukiz’15, wasze drogi potem się rozeszły, a teraz znowu spotykacie się z Pawłem Kukizem – tyle tylko, że startujecie z listy Prawa i Sprawiedliwości. Polityczny los bywa przewrotny.
Elżbieta Zielińska, kandydatka PiS w wyborach do Sejmu: Można tak to nazwać. W 2019 roku, kiedy podjęłam decyzję o zakończeniu współpracy z klubem Kukiz’15, wyraźnie zakomunikowałam powód. Nie rozumiałam decyzji kierownictwa, żeby do wyborów parlamentarnych iść wspólnie z Polskim Stronnictwem Ludowym, które rządziło wcześniej z PO. Nie było na to mojej zgody. Szczerze mówiąc, podejrzewałam, jak to się może skończyć.
Czyli jak?
Polskie Stronnictwo Ludowe bardzo chętnie przyjęło Pawła Kukiza na swoją listę, ale nie po to, żeby popierać postulaty obywatelskie, tylko po prostu podnieść wynik wyborczy. Zresztą bardzo szybko okazało się, jaka jest prawda. Dziś po tej koalicji nie ma śladu.
Bardzo się cieszę, że Paweł Kukiz startuje w wyborach z tego samego komitetu co ja. To jest człowiek, który dał mi szansę zaistnienia w polityce i zawsze będę o tym pamiętać. Postrzegam go jako osobę, która jest bardzo wrażliwa na sprawy drugiego człowieka. A ważna dla niego idea referendum, w tej chwili jest bardzo aktualna.
Często polityczne rozstania wiążą się z pogorszeniem relacji. Nie ma tutaj żadnej zadry?
Jak odchodziłam z klubu, podziękowałam Pawłowi za szansę, ale nie mogłam zaakceptować tego, żeby iść do wyborów z PSL-em. To nie była jedyna kwestia, na którą patrzyliśmy w inny sposób. To też jest naturalne.
Nigdy nie wchodzę w agresywną polemikę. Uważam, że każdy człowiek ma prawo do własnego zdania. Ja nie odczuwam żadnej zadry. Czy w przypadku Pawła jest inaczej? Nie sądzę.
Wspomniała pani o referendum. Wyraźnie zostały w nim zaakcentowane wątki dotyczące bezpieczeństwa kraju. To dominujący temat w czasie kampanii.
Każde z czterech pytań, które znalazły się w referendum, jest bardzo ważne, a decyzja Polaków będzie miała wpływ na przyszłość kraju. Liczy się bezpieczeństwo Polski, ale także Europy. Przecież Polacy pracują za granicą, tam studiują, jeżdżą na wakacje do innych państw. To, co dzieje się poza granicami kraju, również nas dotyka.
Jestem z wykształcenia politologiem, studiowałam na kierunku bezpieczeństwo wewnętrzne. Uważnie przyglądam się wydarzeniom w Ukrainie, obserwuję też działania podejmowane przez białoruski reżim m.in. w kontekście kryzysu migracyjnego.
Jeśli chodzi o napływ migrantów – widzimy, co dzieje się na południu Europy. Niektóre państwa w ogóle nie radzą sobie z sytuacją. To, jak bardzo niebezpieczne jest nieprzemyślane otwieranie granic, pokazała noc sylwestrowa w Kolonii, kiedy cudzoziemcy dopuszczali się ataków na kobiety na tle seksualnym. My takim zachowaniom mówimy stanowcze „nie”.
Opozycja nie podważa konieczności istnienia zapory na granicy z Białorusią, ale twierdzi, że jest ona nieszczelna.
Politycy opozycji wyśmiewali ideę budowy zabezpieczeń. Donald Tusk nie tak dawno powiedział, że ta zapora nie powstanie. Jak to się ma do rzeczywistości? Funkcjonariusze SG i żołnierze Wojska Polskiego chronią granicę, a po drugiej stronie są białoruskie służby, które pomagają migrantom forsować umocnienia. Po prostu nie ma tego typu zabezpieczeń, które w 100 proc. eliminowałyby próby nielegalnego przekroczenia granicy.
Przez Białoruś do Polski próbują docierać osoby z innych kręgów kulturowych, dominują mężczyźni. Pojawiają się zapowiedzi niemieckich polityków, że jak zmieni się władza w Polsce, to będzie lepsza współpraca. Lepsza, ale dla kogo? Nie dajmy sobie odebrać prawa głosu. Apeluję do Polaków, aby wzięli udział w referendum.
Politycy opozycji formułują również zarzuty wobec polskich służb o brak humanitarnego podejścia do migrantów. Chodzi o tzw. push-backi.
Ostatnio została zatrzymana aktywistka, za którą poświadczyli posłowie opozycji. Jest podejrzana o udział w grupie przestępczej, która zajmowała się organizowaniem nielegalnej migracji. Warto też pamiętać, że krzywdząca narracja, która płynęła ze strony opozycji i osób ją wspierających, odbijała się w reżimowych mediach białoruskich i była używana przeciwko Polsce.
Uważam, że opozycja powinna, mimo tego antypisowskiego nastawienia, ważyć słowa w sprawach wrażliwych, dotyczących bezpieczeństwa, kiedy toczy się wojna w Ukrainie, kiedy trwa kryzys migracyjny. W czasie kampanii temperatura sporu politycznego jest wysoka, ale trzeba czasami ugryźć się w język, biorąc pod uwagę interes kraju.
Afera wizowa nie schodzi z nagłówków, a w kontekście bezpieczeństwa jest to ważny temat. Politycy opozycji mówią o straganach, na których miały być sprzedawane polskie wizy. MSZ wydało oświadczenie, w którym podkreśliło, że nie jest prawdą, że resort sprowadził setki tysięcy migrantów z krajów muzułmańskich i Afryki. PiS idzie do wyborów z hasłem: „Bezpieczna przyszłość Polaków”. Czy, mimo dementi MSZ-u, to się nie gryzie?
Warto podkreślić, że nie ma mowy o takiej skali nieprawidłowości, którą nagłaśnia opozycja. Sprawa jest wyjaśniana. Pojawiła się reakcja CBA, kilka osób zostało zatrzymanych, są przesłuchiwane. Czynnik ludzki bywa zawodny i właśnie dlatego powinny być stabilne i sprawne procedury, żeby wszelkie nadużycia wychwytywać i wyjaśniać.
Będziemy dążyć do tego, żeby takie sytuacje w przyszłości się nie powtarzały. Mam nadzieję, że osoby, które zawiniły, poniosą konsekwencje. PiS będzie stać na straży bezpieczeństwa Polaków.
Kończąca się kadencja Sejmu była dla pani dość krótka. Złożyła pani ślubowanie w lutym 2022 roku, tuż przed wybuchem wojny w Ukrainie. Dołączyła pani do Sejmu w szczególnym czasie.
Pamiętam, że byliśmy po dwuletnim okresie, kiedy borykaliśmy się z pandemią COVID-19 i były wprowadzane różne restrykcje, ograniczenia. Chyba wszyscy mieliśmy wrażenie, że wychodzimy na prostą, że dzięki powszechnym szczepieniom jesteśmy w stanie kontrolować sytuację. Ale spadło na nas kolejne zagrożenie.
Myślę, że dla wielu osób z młodszego pokolenia było po prostu niewyobrażalne, że za naszą granicą rozpoczęła się pełnowymiarowa wojna. Zobaczyliśmy obrazy rodem z książek historycznych, np. masowe groby. To wszystko stało się namacalne. To było coś, co całkowicie zmieniło sposób myślenia o kwestiach związanych z bezpieczeństwem.
Widzieliśmy też m.in. tłumy Ukrainek, które z dziećmi szukały w Polsce schronienia. W kontekście humanitaryzmu nie można zapominać o tej budującej postawie Polaków i otwarciu się na uchodźców.
Startuje pani w wyborach z okręgu 14, który obejmuje część województwa małopolskiego. Co chciałaby pani zrobić dla regionu? Na co skarżą się mieszkańcy?
Pojawiają się postulaty dotyczące transportu, poprawy stanu dróg, np. kwestia połączenia Gorlic z trasą szybkiego ruchu. Tutaj otwiera się kilka możliwości. Wśród inwestycji ważna jest m.in. łącznica kolejowa do Gorlic. Finansowanie na nią zostało zabezpieczone w ostatnich miesiącach. Mieszkańcy bardzo liczą na rozbudowę transportu kolejowego.
Uczestniczę w spotkaniach wiejskich i tam podnoszona jest kwestia dostępu do kanalizacji, do wodociągów. Jeśli chodzi o inwestycje na tym polu, to gminy korzystały w dużym stopniu z funduszy w ramach Polskiego Ładu. Liczę na kontynuację dużych programów inwestycyjnych w regionie, bo to się przekłada na rozwój gospodarczy, na zwiększenie chęci zamieszkiwania na tym obszarze, do wzrostu wartości ziemi.
Warto wspomnieć też o naszych propozycjach jak np. Przyjazne Osiedle. Ta zapowiedź programowa PiS zakłada termomodernizację bloków z wielkiej płyty. Mamy takie budynki zarówno w Gorlicach, Grybowie, jak i Nowym Sączu. Bardzo ważnym tematem jest również służba zdrowia. Kilka dni temu otrzymaliśmy informację, że oddział ratunkowy szpitala w Gorlicach został wzmocniony kwotą ponad 4 mln zł, więc rząd PiS cały czas inwestuje w Polskę lokalną. Każdy obywatel powinien mieć, w miarę możliwości, dostęp do tych samych usług, więc nie można skupiać się tylko na inwestowaniu w duże miasta.
We wszystkich sondażach PiS prowadzi, ale wynik nie daje możliwości sprawowania samodzielnych rządów. Jeśli prognozy potwierdzą się 15 października, będziecie musieli szukać koalicjanta.
Jestem dobrej myśli. Uważam, że wciąż mamy szanse na samodzielne rządy. Widzę, co dzieje się u mnie w okręgu. Mamy za sobą bardzo dobre osiem lat. Cała nasza lista ciężko pracuje, jesteśmy zmobilizowani. Tego u konkurencji nie widzę.
PiS oferuje Polakom wizję stabilnego kraju, a nasi kandydaci będą dbać o interes państwa i nie zawahają się powiedzieć „nie” w czasie trudnych rozmów w Brukseli. Interes Polski zawsze będzie najważniejszy. Budujemy Polskę sprawiedliwą i staramy się stworzyć takie same warunki dla mieszkańców małych miejscowości, jak i wielkich miast.