Robert Biedroń i Krzysztof Śmiszek biorą ślub. „Zwracamy się do rządzących”
„Spartakus. Miłość w czasach zarazy” wystawiany będzie w Świętokrzyskiem w ramach Kieleckiego Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego. To właśnie podczas tego wydarzenia i na tym spektaklu dojdzie do symbolicznego ślubu dwóch polityków Lewicy: Roberta Biedronia i Krzysztofa Śmiszka. Ten drugi skomentował pomysł w rozmowie z Onetem.
Śmiszek i Biedroń wezmą ślub na scenie
— Jest lekkie poddenerwowanie i ekscytacja, ale też niestety smutek, że wciąż trzeba mówić o oczywistych sprawach, jak równość małżeńska. Naszym ślubem zwracamy się do rządzących, bo Polakom nie trzeba tłumaczyć oczywistości, większość opowiada się za prawem do formalizacji związków jednopłciowych. Na razie szczęście w Polsce możemy zalegalizować jedynie na scenie, a nie w kraju, który tworzymy – mówił Śmiszek.
Eurodeputowany przyznał, że razem z liderem Lewicy „trochę zaklinają rzeczywistość”, ale wyraził przekonanie, że poprzez działania polityczne oraz sztukę można tę rzeczywistość zmieniać. – Nikt nie powinien się już bać. Wiele projektów o związkach partnerskich przepadało przez tchórzostwo polityków – zwracał uwagę.
Śmiszek: Kampania to kolejna okazja, by przypomnieć o prawach LGBT
Zdaniem Śmiszka obecna klasa polityczna zupełnie nie przystaje do oczekiwań społeczeństwa, a Kościół nie wyznacza już standardów moralnych. – Obserwujemy erozję tej instytucji w zastraszającym tempie, młodzi ludzie masowo od niej odchodzą. Kościół nie widzi nic złego w szczuciu na drugiego człowieka. Politycy prawicy w poniewieraniu osób spod znaku tęczy są trwałymi sojusznikami z Kościołem – ubolewał.
Śmiszek stwierdził też, że nie martwi się ewentualnymi materiałami „Wiadomości” TVP, ponieważ zdążył się już przyzwyczaić. Wyraził pewność, że temat osób LGBT+ niedługo wyjdzie poza polityczny spór. Postanowił też wytłumaczyć, dlaczego symboliczny ślub przypada na okres wyborczy. – Wszystko, co jest regulowane prawem, jest polityczne. Czas kampanii to kolejna okazja, by przypomnieć, że temat praw osób LGBT+ powinien być wyrzutem sumienia wszystkich polityków – podsumował.