Sąd uchylił wyrok w sprawie b. funkcjonariuszy SB i MO
Sąd przekazał sprawę do ponownego rozpoznania miejscowemu sądowi rejonowemu.
W pierwszej instancji Zbigniew G. został skazany na rok pozbawienia wolności, a Leon W. - na rok i osiem miesięcy. Obaj złożyli odwołania.
Proces toczy się od września ub. roku. Oskarżeni nie przyznają się do winy. Prokurator IPN Zygmunt Kasprzak powiedział dziennikarzom, że w ponownym procesie wykaże, iż Leon W. i Zbigniew G. popełnili przestępstwa zbrodni komunistycznej.
Uchylając wyrok sędzia Waldemar Cytrowski uzasadniał, że sąd pierwszej instancji nie przeprowadził sprawy w taki sposób, aby nie było wątpliwości, że oskarżeni "rzeczywiście popełnili zbrodnię komunistyczną". "W opisie zarzucanej Leonowi W. i Zbigniewowi G. zbrodni komunistycznej, sąd w żaden sposób nie wskazał, jakie znamiona tej zbrodni wypełnili obaj oskarżeni" - mówił sędzia.
Według niego, sąd ograniczył się tylko do opisu czynu, z którego wynika, że jest to przestępstwo znęcania się, ale nie wskazał na znamiona zbrodni komunistycznej. "Utrudniało to oskarżonym obronę" - podkreślił Cytrowski.
Leon W. został oskarżony o znęcanie się w latach 1981-1986 nad pięcioma osobami, wśród których były dwie kobiety. Natomiast Zbigniewowi G., zatrudnionemu w owym czasie w wydziale kryminalnym konińskiej milicji, zarzucono znęcanie się w 1985 r., "wspólnie i w porozumieniu z Leonem W. i inną osobą" nad jednym, pozbawionym wolności działaczem "S".
W akcie oskarżenia była mowa m.in. o biciu pięścią i pałką milicyjną, grożeniu śmiercią, użyciem pistoletu, wulgarnym znieważaniu, biciu zatrzymanych, wbijaniu jednemu z nich, Leszkowi D., szpilek pod paznokcie. Najdłużej - według prokuratury - Leon W. znęcał się nad znanym, nieżyjącym już działaczem konińskiej opozycji Wiesławem W.
18-letniemu wówczas Stanisławowi A. z ruchu oazowego, Leon W. groził wyrzuceniem ze szkoły, a w czasie konwojowania go na egzamin zawodowy przystawił mu lufę pistoletu do głowy, ostrzegając, żeby nie próbował uciekać.
Najbardziej drastyczne w procesie były zeznania Leszka D., którego zatrzymano w związku z uszkodzeniem kilku autobusów miejskich; podejrzewano go o sabotaż. Wśród funkcjonariuszy SB i milicji, powołanych do wyjaśnienia tej sprawy, był Zbigniew G., który - jak powiedział Leszek D. - razem z Leonem W. wyróżniał się szczególną brutalnością.
Zawarte w oskarżeniu zarzuty potwierdziło większość z ok. 10 zeznających w procesie świadków, wśród których byli też pokrzywdzeni. Troje świadków nie potwierdziło zarzutów. Byli to dwaj inni funkcjonariusze SB oraz poznańska prokurator, pracująca w Koninie w latach 80.
Podczas ogłoszenia decyzji sądu, oskarżonych nie było na sali rozpraw.
ab, pap