Wypadek na A1. Opublikowano wizerunek Sebastiana Majtczaka. Mężczyzna uciekł z Polski?
Nie cichnie sprawa tragicznego wypadku na autostradzie A1 na wysokości Sierosława, w którym zginęła podróżująca kią trzyosobowa rodzina, w tym pięcioletni chłopiec. Samochód stanął w płomieniach po uderzeniu w bariery, a podróżujący spłonęli we wraku samochodu. Pierwsze ustalenia policji zakładały, że kierowca „wykonał nieuzasadniony manewr”. Później okazało się, że w pobliżu miejsca wypadku znaleziono drugi wrak auta.
Tragiczny wypadek na A1. List gończy za Sebastianem Majtczakiem
Zbigniew Ziobro poinformował w piątek 29 września, że trwają poszukiwania kierowcy. – Prokurator zarządził zatrzymanie podejrzanego w tym momencie, kiedy wydał też postanowienie o ogłoszeniu zarzutów spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, oraz wystąpił do sądu o tymczasowe aresztowanie. Podjął też inne niezbędne czynności, by sprawca trafił przed oblicze wymiaru sprawiedliwości – mówił minister sprawiedliwości.
Polityk dodał, że przedstawiciel rodziny kierowcy zapewnia, że kierowca stawi się przed wymiar sprawiedliwości. Podkreślił jednak, że wydał polecenie, aby w związku z wydaniem listu gończego, został upubliczniony wizerunek sprawcy. Tuż po godzinie 18 służby opublikowały wizerunek oraz dane personalne kierowcy bmw.
Za kierownicą auta siedział Sebastian Majtczak urodzony 31 maja 1991 r. w niemieckim Bonn. Dwa źródła Onetu, zbliżone do rodziny łódzkich przedsiębiorców, twierdzą, że Sebastian Majtczak, oprócz polskiego, ma obywatelstwo Niemiec. Przez ostatnich kilka dni miał przebywać właśnie w tym kraju. W piątek 29 września miał opuścić Europę.
Tragiczny wypadek na A1
Policja początkowo informowała, że kierowca kii przed uderzeniem w bariery „wykonał nieuzasadniony manewr”. Okazało się jednak, że 200 metrów dalej strażacy znaleźli wrak bmw. W mediach społecznościowych pojawiło się dodatkowo nagranie, na którym było widać, że drugi pojazd mógł pędzić z prędkością – jak wyliczali internauci – nawet 300 kilometrów na godzinę. W końcu policjanci przyznali, że w wypadku brały udział oba samochody.
Kierowcy bmw nic się nie stało, a dwóch pasażerów odniosło niegroźne obrażenia. Prokuratura poinformowała, że 31-latkowi zaocznie postawiono zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, za co grozi do ośmiu lat więzienia.