Marsz MIliona Serc, czyli turbodoładowanie dla kandydatów KO. Tusk wspiera Trzecią Drogę

Dodano:
Donald Tusk na Marszu Miliona Serc Źródło: PAP / Paweł Supernak
Zwyciężymy, rozliczymy, naprawimy krzywdy, pojednamy. Uroczyście ślubuję zakończenie wojny polsko-polskiej dzień po wyborach – tak mówił Donald Tusk na zakończeniu wielkiego Marszu Miliona Serc w Warszawie, choć w ramach „pojednania” nie omieszkał wbijać szpil PiS-owi i ogłaszać, że Jarosław Kaczyński na czas marszu uciekł z Warszawy.

Donald Tusk na końcówce kampanii miał sporo szczęścia. Marsz MIliona Serc, który mógł zakończyć się porażką chociażby z powodu kiepskiej pogody, okazał się sukcesem. Dopisała frekwencja, pogoda, a także humory. Marsz, który przeszedł w niedzielę ulicami Warszawy przebiegł zgodnie ze scenariuszem i przewidywaniami. Panowała atmosfera pikniku, znani artyści śpiewali ze sceny o wolności, którą kochają i rozumieją.

Jerzy Owsiak, niby mówił o zdrowiu, ale sam się zaśmiał gdy wspominał, że wspólnie „pokonamy zło i wygramy z sepsą”.

To było nawiązanie do billboardów, które pojawiły się w Warszawie, opłacone przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, niby poświęcone walce z sepsą a tak naprawdę to walce ze „złem” – jak nazywają rządy PiS politycy PO.

Uczestnicy marszu cieszyli się z dobrej atmosfery. Wielu z nich nie przeszkadzało nawet to, że nie dotarli na czas na Rondo Radosława i nie wysłuchali końcowego przemówienia Donalda Tuska.

Źródło: Wprost
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...