„Krwawe dożynki. 1943”: Trzy kobiety, którym udało się wyjść z grobu
***
Nie wierzyła, że istnieją. Podchodziła powoli na czworakach. Czy to duchy? Nic nie mówiły. Przytulone do siebie opierały się o pień grubego drzewa. Ich nagie ciała wydawały się świecić lekkim, nieuchwytnym blaskiem. Fosforyzowały w ciemności.
Dotknęła tej najbliżej. Ona istniała, cofnęła ramię, skuliła się bardziej, patrzyła na nią szeroko otwartymi oczami. Pisnęła cicho, kiedy Ludwika próbowała położyć dłoń na jej policzku. Jednak istniała. Takie same, identyczne, takie nierealne w tym strasznym lesie. Ale prawdziwe.
Przysunęła się do nich. Usiadła obok. Poczuła chłód skóry. Kobieta drżała. Oparła głowę na jej ramieniu. Nie chciała już myśleć o niczym. Nie chciała pamiętać. Chciała zostać pod tym drzewem, zapomnieć, odciąć się. Na zawsze.
Mogła znów umrzeć. Było jej wszystko jedno.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.