Atak Hamasu na Izrael. „Przegapiono przygotowania trwające od wielu miesięcy”

Dodano:
Rakieta wystrzelona ze Strefy Gazy w stronę Izraela Źródło: PAP/EPA / Mohammed Saber
Służbom wywiadowczym Izraela nie udało się przewidzieć masowego i dobrze skoordynowanego ataku Hamasu. Światowe media grzmią o porażce wywiadowczej, która doprowadziła do śmierci setek osób. Grzegorz Małecki, były szef polskiego wywiadu rozmowie z „Wprost” twierdzi, że przygotowania do ataku musiały trwać miesiącami.– Nie mogło być tak, że służby przegapiły jakiś jeden dzień – uważa Małecki.

Cały świat, na czele z Izraelczykami, zadaje sobie pytanie, jak mogło dojść do tak brutalnych i jednocześnie perfekcyjnie zorganizowanych ataków Hamasu.

– Jest kilka możliwych odpowiedzi, aczkolwiek szczegółowe wyjaśnienie, będzie zadaniem dla komisji powołanej przez Kneset, czy inne służby państwowe. Generalnie na pewno trzeba stwierdzić bolesną prawdę, że służby wywiadowcze, a Izrael ma ich kilka, bo to niej jest jedynie kwestia Mosadu, ale dotyczy to również Szin Betu, czyli agencji wewnętrznej, czy Amanu, czyli wywiadu wojskowego, zawiodły i nie zapobiegły atakowi. A zapobieżenie tego rodzaju atakowi jest podstawowym zadaniem służb aparatu bezpieczeństwa, aparatu wywiadowczego. On po prostu zawiódł – twierdzi Grzegorz Małecki.

Przegapiono miesiące przygotowań ataku

Były szef polskiego wywiadu jest przekonany o tym, że przygotowania do operacji Hamasu z zeszłego weekendu, musiały trwać miesiącami.

– Nie mogło być tak, że służby przegapiły jakiś jeden dzień. Przegapiono przygotowania trwające od wielu miesięcy, na dodatek przygotowania, w które musiały być zaangażowane służby i różnego rodzaju struktury irańskie, być może Hezbollah, bo przecież Hamas sam by czegoś takiego nie zorganizował bez wparcia – podkreśla Grzegorz Małecki.

Małecki wyjaśnia, że mimo zaawansowania technologicznego wywiadu izraelskiego, nie dało się przewidzieć ataku, gdyż terroryści, chcąc utrzymać operację w tajemnicy, mogli wrócić do najbardziej podstawowych działań operacyjnych.

Technologia kontra powrót do źródeł

– Mając świadomość tego, jaka przewaga technologiczna jest po stronie służb wywiadowczych Izraela w zakresie wywiadu radioelektronicznego, cyfrowego i wszystkich tych narzędzi, które wykorzystują nowoczesne technologie do śledzenia za pośrednictwem techniki, Palestyńczycy zostali po prostu zmuszeni, żeby wrócić do najbardziej podstawowych metod pracy. To działania pochodzące z czasów przed rewolucją technologiczną. Mam tu na myśli na przykład nieużywanie komunikacji, tylko osobiste spotkania, nieużywanie telefonów komórkowych i tak dalej. To mogło utrudnić możliwość śledzenia tych wydarzeń za pośrednictwem narzędzi cyfrowych, jakie posiadał izraelski wywiad – przekonuje Grzegorz Małecki.

– To jest pewna ciemna strona zachwycania się zdobyczami technologii. Często w wielu krajach, nawet tych najbardziej rozwiniętych, dużo większy nacisk kładzie się w służbach specjalnych na technologię niż na klasyczną pracę operacyjną ze źródłami. Być może to zawiodło. Być może też zawiodły struktury koordynacyjno-zarządcze – dodaje ekspert.

A co, jeśli zawiodło państwo?

Wielu ekspertów, w tym także Grzegorz Małecki, nie upatruje winy jedynie po stronie izraelskich służ wywiadowczych. – Na tym etapie nie wiemy, czy zawiodły służby wywiadowcze, bo nie dowiedziały się o tym, czy też zawiodły struktury, które powinny tą wiedzę wykorzystać do podjęcia określonych decyzji, czyli do zinterpretowania uzyskiwanych danych, podjęcia decyzji zapewniających przeciwdziałanie –wskazuje były szef agencji wywiadu.

– Jest wiele możliwości: mogły zawieść służby na poziomie wywiadowczym, mógł zawieść aparat państwa na poziomie decyzyjnym, mogły zawieźć struktury bezpieczeństwa armii i sił zbrojnych czy też politycy – wylicza ekspert. – Natomiast generalnie zawiodło państwo, bo to państwo i rząd ponosi odpowiedzialność. Niezależnie od tego, jak bardzo w tej chwili będzie mobilizować społeczeństwo do walki, to myślę, że z tej sytuacji powinien być rozliczony właśnie aparat państwa.

Polityczny spór w Izraelu

Nie bez znaczenia może być także sytuacja polityczna w Izraelu po próbie wprowadzenia przez tamtejszy rząd kontrowersyjnej reformy sądownictwa ograniczającej uprawnienia Sądu Najwyższego. Zmiany przepisów wywołały masowe protesty w kraju, giełda w Tel Awiwie odnotowała spadek, na wartości stracił również izraelski szekel.

– Konflikt polityczny związany z reformą sądownictwa w Izraelu, jaki obserwujemy od roku, doprowadził do kompletnego rozstrojenia aparatu struktur państwa, czy społeczeństwa w ogóle. I to dotknęło również sił zbrojnych, bo wiemy o tym, że latem, kiedy był szczyt protestów, również oficerowie wywiadu protestowali i buntowali się przeciwko przeciwko temu, co starał się rząd Netanjahu wprowadzić. To spowodowało, że po prostu aparat państwa się rozsypał. To jest jedna kwestia. Druga jest taka, że armia izraelska opiera się przede wszystkim nie na żołnierzach zawodowych, tylko na rezerwistach, którzy funkcjonują w życiu cywilnym, społecznym – wyjaśnia Grzegorz Małecki.

– Mówi się też o tym, że była decyzja polityczna, żeby przenieść zainteresowanie na służb, nie tylko sił zbrojnych, ale również służb bezpieczeństwa na to, co dzieje się na zachodnim brzegu Jordanu, gdzie wciąż trwają zamieszki, odpuszczając sobie Gazę. Być może po prostu zlekceważono ten problem, a Hamas doskonale o tym wie, bo widzi co się dzieje w Izraelu. Wykorzystali po prostu słabość państwa – dodaje.

Nieobliczalny rozwój konfliktu izraelsko-palestyńskiego

Grzegorz Małecki nie wyklucza również tego, że izraelskie siły zbrojne czy służby specjalne, mogły zostać zinfiltrowane przez Palestyńczyków.

– Ne jest wyłącznie tak, że tylko Izraelczycy mogą wykorzystywać fakt, że mogą uchodzić za Arabów i werbować ludzi, czy też wprowadzać swoich ludzi do struktur podziemnych czy struktur organizacji terrorystycznych. W drugą stronę może być dokładnie to samo. I być może siły palestyńskie przedostały się do izraelskich służb – zastanawia się Małecki.

Jednocześnie ostrzega, że rozwój nowego konfliktu izraelsko-palestyńskiego może okazać się nieobliczalny.

– Może nabrać szerszego wymiaru i rozlać się na ten region. Iran na pewno jest tym zainteresowany. Zobaczymy, jak będą się zachowywali się inni. Przychylam do tych ocen różnych ekspertów, że Iran po prostu skłonił Hamas do tego, żeby podjąć te działania, które są wymierzone w torpedowanie prób porozumienia, czy kontynuowania programu porozumienia Izraela z państwami arabskimi. Chodzi głównie o porozumienie, które było już na na finiszu pomiędzy Izraelem, Amerykanami i Arabią Saudyjską. Myślę, że tu chodziło o taki efekt torpedowania tego, czyli wprowadzenie tematu palestyńskiego na agendę pierwszoplanową, bo w tych wszystkich tzw. „Abrahamowych Porozumieniach”, temat Palestyńczyków nie znajdował się wystarczająco wysoko – wyjaśnia Grzegorz Małecki.

Dodaje także, że wiele w eskalacji konfliktu będzie zależało także od zachowania się samego Izraela, który może chcieć pokazać siłę i odzyskać utracony autorytet w oczach swoich obywateli.

– Dynamika naturalna tej wojny, jest nieprzewidziana. Nie wiadomo, jak zachowa się sam Izrael. Na razie prowadzą do eskalacji. Myślę, że ze strony Izraela będziemy mieć do czynienia ze skrajnie stanowczą reakcją, bo jest także kwestia wizerunkowa. Rząd będzie się chciał w jakiś sposób zrehabilitować, podejmując stanowcze i brutalne działania. Nie wiadomo, jak daleko to zajdzie, ale jest potencjał do eskalacji tego tego konfliktu i przybrania przez niego pewnych nowych, dotychczas nieznanych form, czy rozmiarów – podsumowuje Grzegorz Małecki.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...