Premier grzmi po doniesieniach o dymisjach generałów: Żałosna inscenizacja Tuska
We wtorek doszło do dużych zmian w polskiej armii. „Rzeczpospolita” jako pierwsza poinformowała o dymisjach kluczowych dowódców. Jak się później potwierdziło, rezygnację na biurko prezydenta – Zwierzchnika Sił Zbrojnych – złożyli Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generał Rajmund Andrzejczak i Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych generał Tomasz Piotrowski.
Jeszcze tego samego dnia na kluczowe stanowiska w armii powołani zostali nowi generałowie. Nowym szefem Sztabu Generalnego będzie generał broni Wiesław Kukuła, a Dowódcą Operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych generał dywizji Maciej Klisz (dotychczasowy dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej).
Tusk mówił o dymisjach generałów. Ostra reakcja Morawieckiego
W reakcji na doniesienia o dymisjach generałów, oświadczenie wygłosił Donald Tusk. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej stwierdził, że ma informacje o kolejnych odejściach z wojska. Na te sensacje zareagowało Dowództwo Generalne, które zdementowało, jakoby zrezygnowało kolejnych dziesięciu generałów.
Wtorkowe wydarzenia skomentował dzień później premier. – Wczoraj mieliśmy do czynienia z żałosną inscenizacją Donalda Tuska. Szef głównej partii opozycyjnej postanowił uderzyć w stabilność polskiej armii, wykorzystać jakieś chwilowe dymisje do tego, aby przedstawić nieprawdziwy stan polskiej armii – mówił Mateusz Morawiecki. Szef rządu uznał to za próbę narzucenia innego tematu po „porażce w kampanii wyborczej”.
Premier: Tusk uderza w polskie służby
Morawiecki stwierdził, że świat znajduje się w sytuacji rozchwiania bezpieczeństwa. – Nie ma przyzwoitych słów, żeby nazwać taką politykę szefa opozycji Donalda Tuska – ocenił premier. Szef rządu podkreślił, że dzieje się to w momencie, gdy trwa ewakuacja Polaków z Izraela.
– W takim momencie opozycja i jej pomocnicy przedstawiają swoje zmanipulowane informacje dla opinii publicznej, aby podważyć stabilność polskiego wojska i zaufanie do polskiego munduru – mówił premier. Morawiecki sięgnął do sytuacji sprzed dwóch lat, gdy rozpoczynał się wywołany przez reżim Alaksandra Łukaszenki atak hybrydowy na polską granicę.– Tusk i jego zwolennicy wtedy, jak i dziś, uderzali w polskie służby – stwierdził szef rządu.