Nielegalnie wieszali banery Łukasz Mejzy. Zobaczcie co stało się dalej
W ostatnich dniach kampanii politycy zintensyfikowali swoje działania. Widoczne jest to m.in. w województwie lubuskim, w Zielonej Górze, gdzie masowo zaczęły pojawiać się banery wyborcze Łukasza Mejzy. Poseł zasłynął jako właściciel firmy Vinci NeoClinic mającej, według ustaleń dziennikarzy, oferować niebezpieczne i niesprawdzone terapie na m.in. raka i stwardnienie rozsiane za kwoty zaczynające się od 80 tys. dolarów.
Banery wieszali wynajęci ludzie
W mediach pojawiło się nagranie, na którym grupa mężczyzn wiesza baner Łukasza Mejzy na prywatnym ogrodzeniu. – Proszę mi to zabrać! Nie obrażać mnie, proszę! – słyszymy z ust właścicielki posesji na nagraniu. – Jak można zrobić to bez pytania? (…) Bezprawnie to wieszacie, a moje nazwisko będzie łączone z tym oszustem – zastanawia się na głos.
Z nagrania wynika, że mężczyźni zostali wynajęci do wieszania banerów. Za pracę otrzymują wynagrodzenie. – Pieniądze nie śmierdzą – mówi najmłodszy z wieszających. – Wie pan co? Honor jest łatwo sprzedać, ale się go nie kupi – odpowiada kobieta.
Zielona Góra usuwa banery Mejzy
Okazuje się, że takich nielegalnie powieszonych banerów jest więcej. Choć skala nie jest jeszcze znana, to widać je na niemal każdym rogu. Część z nich została już usunięta przez władze Zielonej Góry. Do sprawy odniósł się m.in. prezydent miasta Janusz Kubicki.
„Jak wiecie wczoraj miasto zostało „zaśmiecone” reklamami wyborczymi. Zostały one umieszczone nielegalnie bez pozwolenia. Wszystkie zostały zdjęte. Było tego ponad 1000 sztuk” – czytamy na profilu Kubickiego.
Z nielegalne rozwieszone banery może czekać wysoka kara – rzędu dziesiątek tysięcy złotych. „Wszczęta została procedura naliczenia opłaty za to co się stało i nie będą to małe pieniądze. Wszystko musi być policzone i tak się stanie. (…) Zero tolerancji dla takich działań, jak się śmieci to trzeba mieć świadomość, że to wszystko nie jest za darmo i trzeba będzie za to zapłacić” – pisze prezydent Zielonej Góry.